fot. Krzysztof Klinkosz
Sześcioro triathlonistów wyruszyło do Szwecji we wtorek rano. Próba miała zająć im trzy dni, jednak dystans niemal 170 kilometrów udało się pokonać w nieco ponad dwa.
Jak podkreśla uczestnik wyprawy Marcin Bogucki – śmiałkom sprzyjała pogoda:
- Warunki pogodowe były wymarzone. Przez dwa dni mieliśmy flautę, nawet załoga statku mówiła, że taka sytuacja rzadko, kiedy się zdarza. Nawet wiatr, kiedy pojawił się nam sprzyjał, ponieważ wiał w odpowiednim kierunku.
Zmiany w sztafecie odbywały się co godzinę. Pływaków cały czas asekurował jacht motorowy, na którym mogli się zregenerować, coś zjeść. Uczestnicy cały czas byli pod opieką medyków, ponieważ było to dość wyczerpujące. Każdy ze sztafety przepłynął około 30 kilometrów - zaznacza Katarzyna Jonio:
- Najbardziej wytrzymali przepływali niemal cztery kilometry, ale były takie odcinki, gdzie ich dystanse wynosiły do dwóch i pół kilometra na godzinę. Obserwujący nas przez aplikację obliczyli, że każdy z nas przepłynął od 20 do 30-kilku kilometrów.
Przepłynięcie wpław Bałtyku, to osiągnięcie, dzięki któremu zapisali się na kartach historii jako pierwsza grupa, która tego dokonała.
kk/ds
