fot. Rafał Wolny
W porównaniu do sytuacji sprzed roku poziom wody w Jamnie obniżył się o kilkadziesiąt centymetrów, a jej temperatura wzrosła o blisko dziesięć. To grozi katastrofą ekologiczną.

Dlatego dziś na kanale Jamneńskim odbył się protest przeciw dalszej degradacji jeziora. Wzięli w nim udział żeglarze, wędkarze, ekolodzy oraz zwykli mieszkańcy.

- Mieszkamy nad Jamnem i nie podoba nam się to, co dzieje się z jeziorem przez wrota. W tej chwili sytuacja staje się dramatyczna.

Organizatorem protestu była fundacja Jantar. - Jeśli nie będzie reakcji, jezioro umrze - przestrzega jej prezes Krzysztof Najda.

- Graniczną temperaturą, jaką może uzyskać jezioro to do 25 stopni. Powyżej zacznie występować wykwit sinic, a co za tym idzie odcięcie tlenu w wodzie, wtórne skażenie jeziora, toksyny. Wtedy zbiornik zamienia się w szambo.

Stan jeziora niepokoi władze Mielna. - Niestety, nie mamy bezpośredniego wpływu na to, co się dzieje - zaznacza burmistrz kurortu Olga Roszak-Pezała.

- Od zawsze monitorujemy stan jeziora, z tym, że jest problem z komunikacją, ponieważ brakuje reakcji ze strony gospodarza tego terenu, tych wrót, żeby zacząć działać.

Zarządcą kanału i wrót sztormowych jest przedsiębiorstwo Wody Polskie. Jego przedstawiciele nie pojawili się na dzisiejszym proteście. Wcześniej zapewnili PRK, że cały czas monitorują sytuację jeziora, a jego obecny stan wynika przede wszystkim z obniżenia się poziomu Bałtyku, z którego woda wpływa do Jamna.

Red./ds

fot. Rafał Wolny
fot. Rafał Wolny