fot. twitter.com/Belalmd12
Co najmniej ośmiu zabitych i pół tysiąca rannych Palestyńczyków - taki jest najnowszy bilans zamieszek na granicy Strefy Gazy i Izraela. Co najmniej 25 tysięcy Palestyńczyków bierze udział w antyizraelskim marszu i jest na terenie rozbitego dzisiaj miasteczka namiotowego.

Protest zorganizował rządzący Gazą radykalny Hamas. Manifestacja ma trwać do połowy maja. W wielu miejscach w Izraelu wprowadzono dodatkowe środku ostrożności.

Według informacji strony palestyńskiej, pierwszym zabitym jest 27-letni rolnik z miasta Khan Yunis w Gazie. Kolejne ofiary zginęły w czasie zamieszek do których doszło, gdy zgromadzeni przy płocie granicznym z Izraelem Arabowie zaczęli obrzucać żołnierzy kamieniami. Izraelskie siły, które są wspomagane przez jednostki specjalne, użyły gazu łzawiącego oraz ostrej amunicji, by rozpędzić tłum. Gaz był rozpylany nawet z drona.

Hamas zorganizował protest w rocznicę wywłaszczenia części palestyńskich ziem przez Izrael. Według zapowiedzi, miasteczko namiotowe przy granicy, zaopatrzone w wodę i jedzenie, ma tam stać co najmniej do połowy maja. Izrael będzie wówczas świętował rocznicę niepodległości, a Stany Zjednoczone przeniosą ambasadę do Jerozolimy. Izraelska armia oskarżyła Hamas o prowokację i próbę wywołania wojny. Część uczestników protestu próbuje bowiem sforsować płot graniczny i wedrzeć się na teren Izraela.

Jak relacjonuje z Jerozolimy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, spodziewane zamieszki, a także rozpoczynające się właśnie żydowskie święto Paschy oraz katolicka Wielkanoc spowodowały, że dodatkowe środki ostrożności wprowadzono w wielu miejscach, w tym m.in. na Starym Mieście w Jerozolimie. Ograniczyło to liczbę pielgrzymów, którzy wzięli udział w wielkopiątkowej drodze krzyżowej.

Na czas Paschy Izrael zamknął też przejście graniczne z Gazą, co spowodowało m.in. że miejscowi chrześcijanie nie będą mogli przyjechać do Jerozolimy na Wielkanoc. W przeszłości przejście także było zamykane na czas żydowskiej Paschy.

IAR/ez