
Proces cywilny w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie od listopada ubiegłego roku. Do powództwa, w którym jako odpowiedzialne za zaniechania wskazane zostały między innymi Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, przyłączyło się 246 podmiotów zgłaszających roszczenia odszkodowawcze.
Marcin P. był dziś pytany między innymi o związek między zakończeniem działalności spółki a pracą organów ścigania. Odpowiedział, że trudno mówić o tym, czy prokuratura miała na to jakiś wpływ, bo prowadziła wtedy postępowanie na zakrojoną skalę, podobnie jak ABW.
Marcin P. na większość pytań nie odpowiedział, zasłaniając się postępowaniem karnym, które toczy się przed gdańskim sądem.
Poszkodowani, którzy przyszli obserwować proces mówili, że liczą, iż uda się odzyskać choć część pieniędzy. Domagają się oni łącznie ponad 26 milionów złotych, czyli kwoty zainwestowanej w utracone przez nich lokaty.
Zdaniem pełnomocnika pokrzywdzonych Marcina Szymańskiego zeznania Marcina P. potwierdziły, że organy państwa w sprawie Amber Gold nie działały właściwie. Zaznaczył, że jeżeli zostanie wykazane, iż organy państwa miały obowiązek działać i zostanie wykazany związek przyczynowy pomiędzy zaniechaniem a szkodą poniesioną przez te osoby, to wszystkie przesłanki odpowiedzialności są spełnione.
Reprezentująca Skarb Państwa Prokuratoria Generalna RP wnosi o oddalenie pozwu. Małgorzata Sieńko wskazywała, że ewentualne zaniechania prokuratury nie pozostają w związku z decyzjami klientów o lokowaniu środków w Amber Gold. Zaznaczyła, że zdaniem strony pozwanej każdy, kto podpisuje umowę powinien ją przeczytać, rozważyć ryzyko, jakie się z nią wiąże i na końcu podjąć decyzję o wpłaceniu pieniędzy. Małgorzata Sieńko powiedziała, że każdy, kto decyduje się podjąć ryzyko, również ponosi tego konsekwencje.
IAR/ez