fot. Przemysław Grabiński
Ludowcy straszą wzrostem kolejnych opłat i sugerują, że to sposób na ratowanie przez rząd budżetu. Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Krzysztof Paszyk mówił dziś w Pile o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą nowelizacja prawa wodnego.

„To może oznaczać wyraźny wzrost kosztów, nie tylko dla przedsiębiorców czy rolników, ale i wszystkich rodzin” - mówił dziś w Pile poseł Krzysztof Paszyk:

- Źle by się stało, gdyby to w takiej formie zostało wprowadzone. To będzie powodowało znaczące koszty. Teraz metr sześcienny wody pitnej wynosi około 10 złotych, po wprowadzeniu nowelizacji rośnie on do około 16-17 złotych.

„Nowelizację prawa wodnego wymuszają na nas unijne przepisy” - odpowiada poseł Prawa i Sprawiedliwości, Marcin Porzucek:

- Ze względu na pewne wątpliwości ten temat wróci do konsultacji. Chcemy, żeby te opłaty były jak najmniej dotkliwe. Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej i musimy szanować przepisy.

Ludowcy zarzucają też rządowi Beaty Szydło, że wprowadzając kolejną opłatę – tzw. paliwową - chce ratować budżet państwa. „Mam wątpliwości, co do faktycznego celu wprowadzenia tej opłaty” - mówi poseł PSL, Krzysztof Paszyk:

- Obawiam się, czy pod szumnym hasłem wsparcia inwestycji na drogach lokalnych, nie chodzi o reperowanie budżetu państwa, który chyba nie ma się tak dobrze, jak zapewnia rząd.

„To nie prawda – budżet ma się świetnie” - odpowiada poseł PiS, Marcin Porzucek:

- Budżet ma się bardzo dobrze. Mamy bardzo niski deficyt po pierwszym półroczu. Chwalą nas ekonomiści i agencje ratingowe. Choć faktycznie jest taki pomysł, aby rząd wspierał budowę dróg lokalnych, przede wszystkich gminnych i powiatowych.

Opłatą paliwową – w wysokości 20 groszy za litr – Sejm zajmie się w najbliższy piątek. Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych zakłada, że pieniądze z tej opłaty w całości będą przeznaczone na budowę infrastruktury drogowej.


PG/ez