Francuskie władze potwierdziły, że mężczyzna, który dziś zaatakował
patrol wojskowy na lotnisku Orly pod Paryżem jest tą samą osobą, która
wcześniej strzelała do funkcjonariuszy drogówki w trakcie rutynowej
kontroli drogowej na północ od miasta. Po strzelaninie, do której doszło
około godziny 8:30 rano w terminalu południowym port lotniczy pozostaje
zamknięty.
Minister spraw
wewnętrznych, Bruno Le Roux mówił podczas wspólnej konferencji z
ministrem obrony, Jean-Yves Le Drianem, że zatrzymany o szóstej
pięćdziesiąt pięć przez trzech policjantów kierowca pokazał papiery, po
czym ostrzelał funkcjonariuszy z pistoletu na śrut, a następnie uciekł. W
Vitry na południu Paryża porzucił pojazd i ukradł kolejny, który
znaleziono na parkingu w Orly.
Tam
wyrwał pistolet maszynowy kobiecie będącej w trzyosobowym patrolu
pilnującym sali odlotów i ukrył się w jednym ze sklepów na lotnisku.
Wkrótce potem został zastrzelony przez żołnierzy. Nikt nie został ranny.
Z lotniska ewakuowano prawie trzy tysiące pasażerów. Cały ruch lotniczy został przekierowany na inne
lotniska. Ekipy antyterrorystyczne z psami sprawdzały, czy mężczyzna nie
zostawił żadnego ładunku wybuchowego. Służby poszukiwały także wśród
podróżnych wspólnika napastnika. Mężczyzna został zatrzymany i
przesłuchany. Policja zatrzymała także ojca i brata napastnika.
Według
wstępnych ustaleń prowadzonego przez funkcjonariuszy z brygady
antyterrorystycznej dochodzenia, napastnik miał zamiar otworzyć ogień do
ludzi czekających na odlot. Mężczyzna był znany policji i
kontrwywiadowi wewnętrznemu, jako zradykalizowany islamista.
Rzecznik
ministra spraw wewnętrznych powiedział, że jest możliwe, iż dzisiejszy
atak na lotnisku w Orly miał charakter aktu terrorystycznego.
Zapowiedział, że wymiar sprawiedliwości będzie badał tę sprawę.
Jak
podaje dyrekcja portu lotniczego, południowy terminal pozostanie
zamknięty do wieczora. Ruch lotniczy na zachodnim terminalu może być
przywrócony za kilka godzin.
IAR/ds