fot. Sławomir Kamola/prk24

- Tych uli nie da się odbudować - mówi pan Zbigniew, pokazując jak ktoś, najprawdopodobniej z bezmyślności i głupoty, zniszczył większą część jego pasieki. - Czerw, który jest w ramkach wymarł. To wszystko jest do utylizacji - głos pszczelarza się załamuje.

Pasieka stała w gminie Polanów wśród pól obsianych gryką. Niedawno ktoś dosłownie rozjechał ule. - Przypuszczam, że wjechał tutaj jakimś starym jeepem i najeżdżał na nie. To wygląda na celowe działanie - relacjonuje pszczelarz.

Zniszczenie uli, oprócz strat materialnych, pociągnęło za sobą tragiczny skutek - śmierć nawet pół miliona pszczół. - Nie bez powodu mówi się, że pszczoły nie zdychają, a umierają. A te, przejechane, rozjechane, tutaj poumierały. Masa ich leży - opisuje pan Zbigniew. Dodaje, że ze względu na padające ostatnio deszcze, nawet te pszczoły, które przetrwały akt wandalizmu, wychłodzone, także zginęły.

Policja prowadzi w tej bulwersującej sprawie postępowanie. Jeśli ktoś posiada informacje o sprawcy, zobowiązany jest przekazać je najbliższej jednostce policji.

sk/zas

fot. Sławomir Kamola/prk24
fot. Sławomir Kamola/prk24
fot. Sławomir Kamola/prk24
fot. Sławomir Kamola/prk24

Posłuchaj

materiał Sławomira Kamoli