
Większa niż w ubiegłych latach liczba pożarów traw budzi niepokój strażaków i naukowców. Wypalanie nie jest skutecznym sposobem na usunięcie chwastów i użyźnienie gleby, a niszczy ekosystem i zagraża ludziom - alarmuje dr Grzegorz Jarnuszewski z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego.
Kpt. Wojciech Gralec z wydziału prasowego KG PSP przekazał w piątek PAP, że od 1 stycznia do 28 marca odnotowano 13 979 pożarów traw; najwięcej w woj. mazowieckim - 2396, na Podkarpaciu - 1728 i w Małopolsce - 1486. W analogicznym okresie 2024 r. było 3612 pożarów, natomiast w 2023 r. 4217. W czwartek 27 marca było 176 pożarów traw. Tydzień wcześniej strażacy interweniowali przy palących się nieużytkach ponad 500 razy w ciągu doby, a np. 8 marca odnotowali ponad tysiąc takich zdarzeń. Od początku roku w wyniku pożarów nieużytków zginęły dwie osoby, a kilkanaście odniosło obrażenia. Przez cały 2024 r. odnotowano ponad 21 tys. pożarów traw, w których zginęło pięć osób, a 40 zostało rannych. Wg szacunków KG PSP wypalanie traw co roku powoduje straty przekraczające 20 mln zł.
- Wypalanie traw na nieużytkach powoduje całkowite zniszczenie funkcjonującego ekosystemu, którego odtworzenie trwać może nawet kilka lat - podkreślił w rozmowie z PAP dr inż. Grzegorz Jarnuszewski. - Usunięcie roślin z nieużytków w wyniku ich spalenia powoduje stratę cennych składników budujących próchnicę glebową odpowiedzialną za magazynowanie wody, magazynowanie składników odżywczych i żywienie roślin, trwałość agregatów glebowych, przepuszczalność gleb i wiele innych parametrów funkcjonalnych - dodał.
Jarnuszewski kieruje Pracownią Łąkarstwa i Melioracji w Katedrze Kształtowania Środowiska na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa ZUT w Szczecinie. Naukowiec zwraca uwagę na statystyki udostępniane przez Państwową Straż Pożarną, które wskazują, że najwięcej pożarów traw jest wiosną, od marca do maja. - Na tej podstawie można wywnioskować, że nadal wypalanie traktowane jest jako jeden z zabiegów przygotowujących teren, poprzez szybkie usunięcie chwastów jak najmniejszym kosztem, do dalszego zagospodarowania - zauważył Jarnuszewski.
Zastrzegł jednak, że problem ten „niekoniecznie” dotyczy producentów rolnych i mieszkańców obszarów wiejskich „zdających sobie sprawę z ryzyka, także finansowego”. Przypomniał, że wypalanie roślinności podlega w Polsce restrykcyjnym zakazom i ograniczeniom. Może się skończyć wysoką grzywną (do 30 tys. zł), aresztem, karą ograniczenia wolności. A rolnicy, którym udowodni się celowe wypalanie mogą mieć nawet o 25 proc. obcięte dopłaty z programów wsparcia ARiMR.
Naukowiec ZUT diagnozuje, że w społeczeństwie „funkcjonuje kilka mitów” związanych z wypalaniem roślinności. Pierwszy dotyczy rzekomo skutecznego usunięcia chwastów. - Co nie do końca jest prawdą, bo najbardziej uporczywe chwasty mają głęboki system korzeniowy lub rozłogi, np. perz zwyczajny, a ich nasiona mogą przetrwać w bardzo niesprzyjających warunkach, w efekcie zamiast je usunąć trwale stwarza się im wolną od konkurencji powierzchnię do rozwoju - wyjaśnił Jarnuszewski.
Drugi mit to błędne przekonanie o zwiększeniu żyzności gleby. - Część pierwiastków faktycznie trafia do gleby w postaci substancji mineralnej, popiołu, jednak to co najcenniejsze ulatnia się w postaci gazów, a zmiany zachodzące w powierzchniowej części gleby po wypaleniu powodują spadek jej żyzności - stwierdził naukowiec.
Zaznaczył, że dawniej wypalanie było praktykowane jako zabieg umożliwiający usunięcie martwej biomasy roślin zielnych i chwastów z powierzchni gruntu. Jednak współczesna wiedza i technologie agrotechniczne pozwalają odpowiednio wykorzystać biomasę jako cenny materiał w rolnictwie albo np. do produkcji biogazu i energii.
Ekspert ZUT ocenił, że z gleboznawczego, rolniczego czy ekologicznego punktu widzenia wypalanie traw przynosi dużo więcej szkód niż korzyści.
- Dwutlenek węgla (CO2) powstający w trakcie wypalania to strata węgla, który mógłby trafić do gleby wraz z biomasą i zwiększyć udział materii organicznej i próchnicy w warstwie uprawnej. Węgiel jest głównym składnikiem próchnicy glebowej - wyjaśnił Jarnuszewski. - W wyniku wypalania dochodzi także do emisji związków azotu (NOx) - głównego pierwiastka biogennego w rozwoju roślin - czy związków siarki. Zatem oprócz straty cennych pierwiastków (m.in. C, N, S), które mogłyby poprawić właściwości gleby, występuje ich emisja do atmosfery w postaci mniej lub bardziej szkodliwych związków - dodał.
Podkreślił, że w wyniku wypalania podgrzaniu i przesuszeniu ulega powierzchniowa warstwa gleby, co powoduje niekorzystne zmiany składu i liczebności mikroorganizmów, które potrzebują wody do swojego rozwoju.
- Po zabiegu wypalania tzw. edafon (organizmy żyjące w glebie - PAP), mikroorganizmy wraz z bezkręgowcami, musi na nowo się odtworzyć. A to właśnie dzięki mikroorganizmom glebowym składniki pokarmowe dostarczane do gleby podlegają przemianom umożliwiającym ich wykorzystanie przez rośliny - przypomniał.
Wypalanie traw niesie również ogromne ryzyko rozprzestrzenienia się ognia, co stanowi zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Jarnuszewski zwrócił uwagę, że podpalenia na łąkach w pobliżu torfowisk mogą spowodować pożar trwający nawet kilka tygodni. - Co jest tragiczne w skutkach dla lokalnych ekosystemów, retencji wody i przyrody ogólnie - podsumował.
Według Kodeksu wykroczeń (art. 82, paragraf 4) wypalanie traw w sposób zagrażający otoczeniu i bez nadzoru podlega karze aresztu, grzywny lub nagany. Według Ustawy o ochronie przyrody (Dz. U. z 2024 r. poz. 1478, 1940), wypalanie traw jest zabronione (poza działaniami ochrony czynnej wynikającymi z planu) i podlega karze aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny w wysokości do 30 tys. zł.
PAP/aś
