PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH
Magda Linette przyznała, że zwycięstwo nad Amerykanką Coco Gauff 6:4, 6:4 w 1/8 finału turnieju w Miami jest jedynym z ważniejszych w jej karierze. "To dopiero mój drugi ćwierćfinał imprezy rangi WTA 1000. Znaczenie ma też klasa rywalki" - zaznaczyła polska tenisistka.

Gauff zakończyła spotkanie z 12 podwójnymi błędami serwisowymi i 45 niewymuszonymi. Linette nie miała żadnej takiej pomyłki przy podaniu i tylko 20 niewymuszonych.

"Widziałam, że Coco nie ma swojego dobrego dnia serwisowego i starałam się to wykorzystać. Wyciągnęłam również wnioski z naszego meczu w Wuhan, gdzie cały turniej grałam nieźle i nawet z Coco prowadziłam wyrównane wymiany. Wówczas jednak brakowało tzw. kropki na i. Kiedy prowadziłam, to brakowało lepszego wykończenia i dyscypliny. Wiedziałam, że teraz, kiedy czuję się pewniej, muszę być bardzo mocno skupiona na tych momentach, kiedy mam lekką przewagę. Ona wówczas jest bardzo niebezpieczna i potrafi być dużo bardziej agresywna. Zagrałyśmy ze sobą parę meczów i przeprowadziłyśmy wiele wspólnych treningów, więc nie było u mnie zaskoczenia. Wiem, jak potrafi grać" - tłumaczyła Linette.

Zdradziła, że nie spodziewała się aż tak dużego wsparcia z trybun na tym meczu.

"Zaskoczyła mnie liczba Polaków na trybunach i ich doping. Wchodziłam na kort z przeświadczeniem, że wszyscy będą przeciwko mnie, bo gram z Amerykanką, ale miałam bardzo duże wsparcie. Na pewno to jedno z ważniejszych zwycięstw w mojej karierze. To dopiero mój drugi ćwierćfinał w turnieju rangi WTA 1000. Znaczenie ma też klasa rywalki" - przyznała.

33-letnia Polka z 12 lat młodszą Amerykanką zmierzyła się po raz trzeci. Dwa wcześniejsze mecze przegrała i również teraz rywalka była zdecydowaną faworytką. Tenisistka z Poznania zaprezentowała jednak bardzo solidną i konsekwentną grę, a Gauff wyjątkowo często się myliła.

"Starałam się podejść na chłodno i bardzo analitycznie do tego meczu. Nie byłam zestresowana, bo nie miałam nic do stracenia. Widać, jak ktoś zmaga się z dużą presją tydzień po tygodniu. Jest to niesamowicie męczące. Po Australii miałam tego minimalną namiastkę i było mi bardzo ciężko. Dlatego podziwiam Coco, jak sobie z tym radzi, bo wciąż pozostaje sobą. Sport jest jednak brutalny i, niestety, trzeba wykorzystywać momenty słabości rywala. To mi się udało" - podkreśliła.

W ćwierćfinale jej rywalką będzie rozstawiona z "szóstką" mająca polskie korzenie Włoszka Jasmine Paolini.

"Na pewno ważna będzie regeneracja, ale również istotna będzie kontynuacja tego, co było w meczu z Coco. Chodzi przede wszystkim o podejście mentalne. Muszę pokazać spokój, ale również dyscyplinę oraz mądrą odwagę, zwłaszcza w momentach, kiedy prowadzę. Ważne, aby wówczas nie uciekała mi koncentracja" - zakończyła Linette.

Jej mecz z finalistką ubiegłorocznych imprez Wielkiego Szlema w Paryżu i Londynie powinien się rozpocząć na głównej arenie kompleksu w Miami - Hard Rock Stadium - we wtorek ok. godz. 19 czasu polskiego.

W środę o półfinał powalczy Iga Świątek, a jej rywalką będzie 19-latka z Filipin Alexandra Eala, której obecność na tym etapie zmagań jest sensacją.

pap/jr