
Wartą ok. 50 mln zł umowę na dostawę dla Wojsk Lądowych 96 bezzałogowych pojazdów rozpoznawczych Tarantula podpisała w piątek Agencja Uzbrojenia z Instytutem PIAP. W każdym rodzaju wojsk drony są absolutną koniecznością - podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Uroczyste podpisanie umowy odbyło się w piątek w siedzibie należącego do Sieci Łukasiewicz Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów w Warszawie. Zakład ten znany jest m.in. z dostarczania różnego typu mobilnych robotów, w tym pirotechnicznych dla Policji czy Straży Granicznej, jak również dla klientów zagranicznych w tym m.in. południowokoreańskiej policji. Z robotów produkowanych przez PIAP korzystają też m.in. polskie wojska inżynieryjne.
Jak wskazał podczas uroczystości szef MON, umowa opiewa na ok. 50 mln zł i zakłada dostarczenie do pododdziałów rozpoznawczych wojsk lądowych 96 mobilnych robotów rozpoznawczych, z opcja rozszerzenia kontraktu do 130 sztuk. „Tarantule” to zaprojektowane na podstawie starszych konstrukcji PIAP gąsienicowe roboty dostosowane do poruszania w różnego typu trudnych warunkach, wyposażone w szereg urządzeń rozpoznawczych, jak głowice optoelektroniczne i mikrofony. Lądowe drony mają zostać dostarczone do wojska w latach 2026-2027.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że bezzałogowce w wielu sytuacjach mogą wykonywać niebezpieczne zadania bez konieczności narażania żołnierzy. - Człowieka nie zastąpimy, ale musimy go ochronić i o niego dbać - powiedział. Jak mówił „wszędzie, w każdym rodzaju wojsk, drony są absolutną koniecznością”.
Szef MON podkreślił, że wprowadzenie dronów jest „koniecznością” we wszystkich rodzajach wojsk, w tym wojskach lądowych. Podkreślał przy tym znaczenie znaczącej rozbudowy zdolności produkcyjnych polskiego przemysłu, tak by ten w razie zagrożenia był stanie szybko rozpocząć produkcję tysięcy nowoczesnych dronów, jednocześnie na bieżąco dostosowując je do zmiennych warunków.
Jak informuje PIAP, zamówione przez wojsko roboty rozpoznawcze mają posłużyć żołnierzom do prowadzenia rozpoznania na linii frontu oraz w miejscach niedostępnych dla człowieka. Niewielkie wymiary i waga pojazdu mają pozwolić na jego przenoszenie przez pojedynczego żołnierza w specjalnym plecaku, a także np. przedziałach desantowych pojazdów bojowych.
PAP/zn
