fot. archiwum prk24
Po trzech latach procesu o godzinie 13.00 w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadnie wyrok w sprawie śmierci pięciu 15-latek, które tragicznie zginęły w escape roomie. W tym procesie przed sądem zeznania złożyło ponad 100 świadków, materiał dowody liczy 40 tomów. To zeznania, ekspertyzy oraz opinie biegłych m.in. z zakresu pożarnictwa.

Na ławie oskarżonych zasiadają cztery osoby. To Miłosz S. z Poznania organizator escape roomu, wynajmujący lokal, jego babcia Małgorzata W, na którą działalność była zarejestrowana i jego matka Beata W., współprowadząca działalność. Oskarżony jest także pracownik Radosław D, który tego dnia wpuścił nastolatki do pokoju zagadek.

Wszystkich prokuratura oskarżyła o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek.

W ocenie prokuratury w escape roomie nie stworzono żadnych dróg ewakuacji, nagromadzono materiały łatwopalne, które były głównie w poczekalni obiektu, ale także w poszczególnych pokojach zagadek. Ponadto jedynym źródłem ogrzewania budynku były przenośne piecyki gazowe zasilane z butli. Rozszczelnienie jednej z nich miało być źródłem późniejszego pożaru, w którym zginęły nastolatki.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im do 8 lat pozbawienia wolności.

Do osobnego postępowania wyłączono badanie przebiegu samej akcji ratunkowej i działań straży pożarnej i pogotowia. W tej sprawie postępowanie nie zostało zakończone.

Do tragicznego pożaru w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17. Zginęło w nim pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy III "d" Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18.

Według ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli zasilających piecyki w budynku. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym.

mm/mt