Projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, który jest fundamentem przebudowy systemu ochrony zdrowia, został zdjęty z porządku obrad najbliższego posiedzenia rządu, choć był na nim jeszcze w weekend.
Najważniejsza zmiana systemowa, nad jaką pracuje obecne kierownictwo resortu zdrowia dotyczy nowej organizacji szpitalnictwa. Na zlecenie Izabeli Leszczyny zespół ekspertów przygotował zmiany w tzw. sieci szpitali. Reforma zakłada zmianę zasad kwalifikowania szpitali do działającego od 1 stycznia 2017 r. systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (tzw. PSZ) i konsolidację szpitali.
Przedstawione w lipcu filary tej koncepcji to: deregulacja, transformacja i odwrócona piramida świadczeń, czyli taka przebudowa systemu, że więcej świadczeń udzielanych będzie w ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz podstawowej opieki zdrowotnej, a mniej niż dotychczas w szpitalach.
Transformację zaplanowano na 10 lat. Uwzględnia ona też powstanie map świadczeń powiązanych z finansowaniem i inwestycjami, a także warunkową zamianę długów szpitali na kredyty udzielone przez Bank Gospodarstwa Krajowego.
W ocenie Ministerstwa Zdrowia reforma jest konieczna, ponieważ nie sprawdza się obecny system organizacji szpitalnictwa, bo struktura oddziałów szpitalnych w Polsce nie odpowiada na zmieniające się potrzeby pacjentów, wynikające m.in. z długości życia. Zmiany wymaga utrzymywanie w gotowości zbyt wielu zespołów medycznych, brak miejsc na oddziałach opieki długoterminowej i zadłużenie szpitali. Reforma ma pomóc w rozwiązaniu tych problemów, m.in. przez stworzenie samorządom możliwości tworzenia i prowadzenia wspólnych szpitali, by te działające w bliskim sąsiedztwie nie dublowały swojej działalności.
- Nie każdy szpital musi mieć wszystkie profile działalności. Jeżeli te szpitale są w odległości 10-15 km, podzielcie się oddziałami, zmieńcie profile świadczeń. To wszystko ma służyć płynności finansowej – koszty są niższe – oraz jakości dla pacjenta – wyjaśniał w ub. tygodniu wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz.
Reforma ma też sprzyjać racjonalizacji zarządzania kadrami, czyli rozwiązaniu problemu braku lekarzy i reszty personelu medycznego, gdy kilka szpitali obok siebie prowadzi tę samą działalność i walczy wysokością wynagrodzeń o tych samych pracowników.
Równolegle rząd Donalda Tuska pracuje nad zmianami w składce zdrowotnej odprowadzanej przez przedsiębiorców. Reforma była obietnicą wyborczą współtworzących koalicję Trzeciej Drogi i Platformy Obywatelskiej. Obecna trudna sytuacja finansowa systemu ochrony zdrowia sprawia, że prezentowane propozycje zmian nie idą tak daleko, jak wcześniejsze deklaracje.
Jeszcze wiosną ministrowie zdrowia oraz finansów zapowiadali szerszą zmianę przepisów o składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. Miała to być odpowiedź na oczekiwania prowadzących działalność gospodarczą, którzy w wyniku wprowadzenia przepisów tzw. Polskiego Ładu od 2022 r. stracili możliwość obliczania wymiaru składki od stałej podstawy, czyli 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Obecnie 9-procentową składkę proporcjonalną do dochodu płaci przedsiębiorca rozliczający się na zasadach ogólnych. Składkę w wymiarze 4,9 proc. proporcjonalną do dochodu płaci przedsiębiorca płacący podatek liniowy, a rozliczający się ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych wysokość składki oblicza od jednej z trzech podstaw powiązanych z kwotą przeciętnego wynagrodzenia (zależnie od przedziału przychodów w danym roku).
Zdaniem przedsiębiorców ich obecne obciążenia wynikające ze składki są trudne do udźwignięcia, reprezentujące ich organizacje zabiegają o zmianę przepisów.
W związku z trudną sytuacją finansową w ochronie zdrowia rząd ograniczył jednak plany zmian w składce i przedstawił ich okrojoną wersję.
Pierwsza część reformy, której projekt został wpisany do najbliższego porządku obrad Sejmu, zakłada wyłączenie z podstawy wymiaru składki zdrowotnej, opłacanej przez osoby prowadzące pozarolniczą działalność gospodarczą, przychodów i kosztów uzyskania przychodów ze sprzedaży środków trwałych, czyli m.in. nieruchomości. Zmiany, których wejście w życie planowane jest na 1 stycznia 2025 r. dotyczyć będą 2,4 mln osób wykonujących pozarolniczą działalność gospodarczą.
We wtorek minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (Polska2050) powiedziała, że kolejne kroki przewidziane są na dwie tury: obniżka składki opłacanej przez mikroprzedsiębiorców od 2025 r., drugi, rok później - także w przypadku średnich przedsiębiorców.
Zmiany w składkach będą dwuetapowe i zaczną się już w tym roku. Pierwszy krok jest przewidziany dla mikroprzedsiębiorców, drugi krok, zaplanowany na przyszły rok będzie większy i obejmie pozostałych przedsiębiorców. "Składka będzie stała i wynosząca 210 zł dla osób najmniej zarabiających, ryczałt dla zarabiających do pewnego pułapu i od pewnego pułapu składkę procentową" - wyjaśniła minister w rozmowie programie "Graffiti" w Polsat News.
Rząd zabezpieczył ponad 5 mld zł na pokrycie kosztów wynikających zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. W tej kwocie niespełna miliard zł to pieniądze na wyrównanie wpływów po likwidacji składki os środków trwałych. Pozostała część ma pokryć mniejsze wpływy ze składki zdrowotnej odprowadzanej przez przedsiębiorców w wyniku zmian, nad jakimi pracuje rząd - poinformował pod koniec października Donald Tusk.
Według ministry Leszczyny nie ma obecnie w systemie ochrony zdrowia przestrzeni do obniżenia składki zdrowotnej. - Natomiast polityka polega na tym, że podejmujemy wyzwania bardzo ambitne, ale nie nierealne. Jeśli znaczna część klasy politycznej, nasi koalicjanci, mówią o obniżeniu składki, to postulowanie podniesienia składki byłoby skazane na przegraną. A mnie zależy, żeby pacjent był wygrany - stwierdziła w niedawnym wywiadzie udzielonym PAP.
Publiczne nakłady na ochronę zdrowia zaplanowane na 2025 r. to 222 mld zł. Taka kwota oznacza, że wydatki na zdrowie będą o ok. 0,5 mld zł wyższe od minimalnego poziomu nakładów wynikających z obowiązujących przepisów i wyniosą 6,52 proc. PKB.
Niedawno przedstawiciele szpitali powiatowych przekazali premierowi, że jeszcze w tym roku w systemie ochrony zdrowia zabraknie ok. 15 mld zł. Federacja Przedsiębiorców Polskich ma bardziej pesymistyczne dane – żeby system w 2025 r. funkcjonował tak jak w tym potrzeba jeszcze 27 mld zł, a w 2026 r. – 41 mld zł.
PAP/mt