Fot. PAP/Wojciech Pacewicz

Szacunek analityków z niemal całego września wskazuje na to, że wzrost cen we wrześniu może być jeszcze większy niż w sierpniu. Finalnie może przekroczyć nawet 4,5 proc. rdr. - wynika z raportu UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito.

Jak wynika z najnowszego raportu UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito pt. „Indeks cen detalicznych”, w sierpniu br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 4,3 proc. r/r. Wskazano, że w lipcu wzrost wyliczony wg tej samej metodologii wyniósł 3,9 proc., a w czerwcu - 3,1 proc.

Jak podkreślono, wstępny szacunek analityków z niemal całego września wskazuje na to, że wzrost we wrześniu może być jeszcze większy niż w sierpniu. Finalnie może przekroczyć nawet 4,5 proc. rdr.

Ponadto w sierpniu na 17 monitorowanych kategorii 16 podrożało, a jedna staniała. W poprzednich trzech miesiącach za każdym razem 13 segmentów notowało wzrost cen, a 4 trzymały spadek. Według wstępnego szacunku autorów raportu, podobnie może być we wrześniu i w październiku. W ich ocenie, czym bliżej będzie do Bożego Narodzenia, tym bardziej sytuacja będzie się pogarszała.

- Uważam, że tendencja przyspieszenia dynamiki wzrostu cen będzie się pogłębiać, o czym świadczy właśnie rosnąca ilość kategorii z dodatnimi wynikami. Natomiast codzienne zakupy w najbliższych miesiącach raczej nie będą drożeć dwucyfrowo, choć mogą się zbliżyć do tego poziomu -
powiedziała cytowana w raporcie Anna Motylska-Kuźma z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW.

W jej ocenie wpływ na wzrost cen będą miały ostatnie ekstremalne warunki pogodowe, niesprzyjające rolnictwu i uprawom, coraz większe obciążenia związane z wymaganiami dotyczącymi ochrony środowiska i gospodarki obiegu zamkniętego, i przede wszystkim - rosnące płace i koszty produkcji.

Jak dodaje Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito, wzrostowa tendencja w zakresie kształtowania się cen w polskich sklepach jest nieunikniona, ale skoki będą na stosunkowo niskim poziomie. - Jednak i tak nie jest to optymistyczna informacja, ponieważ mówimy tu o kategoriach produktów, których nie sposób wykluczyć z koszyka zakupowego. Chociaż pensje również rosną, to w wielu przypadkach nie nadążały za wzrostami cen z ostatnich lat - ocenił.

Artur Fiks z Uniwersytetu WSB Merit podkreśla, iż powodem rosnącej dynamiki wzrostu cen jest także koniec tarczy antyinflacyjnej na energię i związana z tym podwyżka kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. - Niestety, perspektywy są takie, że w najbliższym czasie tempo wzrostu cen znacząco przyspieszy. Dopiero w przyszłym roku sytuacja powinna się ustabilizować. Inflacja - według projekcji NBP z lipca br. - będzie w 2025 roku wynosić 5,2 proc. - ocenił.

Jak zaznaczono w raporcie, 1 kwietnia br. wróciła 5 proc. stawka VAT na wybrane produkty żywnościowe, która podniosła ceny na półkach sklepowych. Jednak zdaniem Motylskiej-Kuźmy wojna cenowa między sieciami handlowymi tylko złagodziła skutki odmrożenia stawki VAT. - Zamiast podnieść ceny od razu, sieci handlowe robiły to stopniowo. Według mnie, sierpniowy wzrost już uwzględnia 5 proc. VAT. Jednak to nie koniec podwyżek - zaznacza ekspertka.

Motylska-Kuźma podkreśla, że na ceny, szczególnie rodzimej żywności, będą przekładać się bardzo mocno warunki pogodowe, które wiosną spowodowały ogromne straty m.in. w sadownictwie. Latem ponadprzeciętnie wysoka temperatura wraz z niszczycielską siłą wiatrów i burz powodowały zalania i podtopienia upraw. - Już od maja możemy obserwować znacznie wyższe ceny czereśni, truskawek czy malin. Trendy te również będziemy obserwować w przypadku warzyw i owoców, których szczyt sezonu przypada na wrzesień i październik, np. jabłek i gruszek. W konsekwencji nie tylko ceny samych owoców i warzyw będą rosły, ale też ich przetwory - uważa.

Jak dodała, susza spowodowała, że koszty tych upraw, które wymagały nawadniania, bardzo mocno wzrosły. W wielu przypadkach wodę do tych działań trzeba było dowozić beczkowozami. - Nie było możliwości korzystania z lokalnych ujęć czy z tzw. wód retencyjnych, ponieważ ich po prostu nie było. Zatem, nawet jeżeli udało się w niektórych rejonach utrzymać podaż na odpowiednim poziomie, to koszty tych działań będą musiały znaleźć swoje pokrycie w cenach - oceniła Motylska-Kuźma.

W raporcie podkreślono, że do suszy dołączyły powodzie i zalania, a także wiatry. W ocenie autorów raportu, takie zjawiska nie mogą nie mieć przełożenia na ceny, ponieważ wpływają na samą wielkość podaży, jakość tych produktów, ale przede wszystkim - na koszty wytworzenia produktu końcowego.

- Z tego punktu widzenia na szczęście powódź jest problemem regionalnym i nie dotyczy obszaru całego kraju. Chwilowo możemy zanotować wzrost cen na niektóre strategiczne produkty, związane z potrzebami, jakie generuje ta katastrofa. Niemniej jednak dla większości Polaków będzie to nieodczuwalne - podkreślił Fiks.

PAP/aś