fot. Adria Jakubik/Polskie Radio Koszalin
Profesor Politechniki Koszalińskiej, politolog i amerykanista skomentował na naszej antenie m.in. możliwy wpływ sobotniego zamachu na Donalda Trumpa na kampanię wyborczą w USA.

Przypomnijmy, kandydat Partii Republikańskiej w tegorocznych wyborach prezydenckich został postrzelony w ucho w sobotę podczas wiecu wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii. Zginęły dwie osoby, w tym zamachowiec, a dwie kolejne zostały poważnie ranne. Stan kandydata Republikanów jest dobry.

Zdaniem gościa Arkadiusza Wilmana, zamach nie będzie miał większego znaczenia dla wyniku wyborów, ponieważ amerykańska scena polityczna i tak jest już mocno spolaryzowana: - Zazwyczaj sympatyzujemy z ofiarą, czy osobą w potrzebie, ale tu mówimy o rzeczywistości politycznej i kraju bardzo podzielonym, gdzie polaryzacja osiągnęła apogeum lub się do niego zbliża. Nawet więc jeżeli sympatia części Demokratów czy osób, które nie chciały głosować na Trumpa, spłynie do niego, to będzie to krótkotrwały efekt. Może mieć znaczenie w tzw. swing states, czyli tych, które głosują raz na kandydata Demokratów, raz na kandydata Republikanów. Tutaj te dziesiąte części procentów mogą zdecydować, kto będzie przyszłym prezydentem USA. Aczkolwiek byłbym ostrożny w takich przewidywaniach.

Politolog ocenił, że zdjęcia z zakrwawionym uchem i zaciśniętą pięścią, które obiegły świat, mają duże znaczenie PR-owe: - To zdjęcie, które uchwyciło wyraz twarzy i gest Donalda Trumpa - silnego człowieka, który przeżył zamach na jego życie, wyborcom Trumpa pokazało, że to dobry, silny kandydat, na którego warto głosować. Zwłaszcza w konfrontacji z wizerunkiem Joe Bidena, który nadal nie może otrząsnąć się z porażki, jaką była debata z Donaldem Trumpem trzy tygodnie temu, kiedy Stany Zjednoczone i cały świat zobaczyli, że prezydent nie jest - mówiąc lakonicznie - w pełni sił.

Więcej w poniższej rozmowie.

aw/ar

Posłuchaj

rozmowa Arkadiusza Wilmana z prof. Krzysztofem Wasilewskim