fot. Marcelina Marciniak/Polskie Radio Koszalin

Przez ponad 3 miesiące ratownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego będą dyżurować od świtu do zachodu słońca, wylatując do wypadków drogowych, zdarzeń na plażach i docierając w trudno dostępne miejsca na Pomorzu Środkowym. Dziś lecieli m.in. do Bobolic, do pacjenta z nagłym zatrzymaniem krążenia.

„Podniebna karetka” może lądować praktycznie w każdym miejscu, a załoga, której podstawowy skład tworzą pilot, ratownik i lekarz, jest gotowa do działań natychmiast po przyjęciu zgłoszenia. - Czas dotarcia na miejsce zdarzenia śmigłowca jest zdecydowanie krótszy niż karetką - podkreśla dyżurny LPR Michał Gęślowski.

Michał Pocentek, lekarz LPR podkreśla, że ważną rolę przy ustaleniu dokładnej lokalizacji zdarzenia mają jego świadkowe. - Prosimy, żeby machać do nas czymś z daleka widocznym, może to być np. duża kolorowa płachta - dodaje. Ważne jest także to, byśmy już po lądowaniu śmigłowca, nie podchodzili do maszyny i nie robili „sztucznego tłumu”.

Sezonowa baza Lotniczego Pogotowia będzie stacjonować na lotnisku w Zegrzu Pomorskim do 5 września. W ubiegłym sezonie śmigłowiec brał udział w ponad 200 akcjach ratujących ludzkie życie.

mm/zas

Posłuchaj

Michał Pocentek - lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego materiał Marceliny Marciniak