Hasła, z którymi przyszli pod miastecki ratusz protestujący, były bardzo krytyczne wobec władz miasta i zarządu lecznicy.
Mieszkańcy Miastka, po tym jak na początku marca zostało zawieszone działanie oddziału wewnętrznego, boją się, że jest to krok w kierunku całkowitego zamknięcia szpitala. - To jest początek końca - słyszymy od protestujących. Dodają, że dla nich brak dostępu do szpitalnej opieki medycznej na miejscu oznacza m.in. zdecydowanie wyższe koszty leczenia. - Trzeba będzie jeździć do Szczecinka i Słupska - argumentują.
- Niepokojące jest to, że od 2022 roku mamy już chyba piątego prezesa szpitala - dorzucają jeszcze jeden punkt do listy zastrzeżeń pod adresem miasteckiego ratusza.
Szpital w Miastku jest spółką miejską. Burmistrz Witold Zajst podkreśla, że nie ma planów likwidacji placówki. - Sytuacja jest trudna - przyznaje, dodając, że szpital zatrudnia ok. 400 osób. - Musimy zmodyfikować pewne kwestie, które, powiem wprost „ nie śmigały przez osiem ostatnich lat - stwierdza.
Zobowiązania miasteckiego szpitala wynoszą około 20 milionów złotych, mają być spłacone do 2027 roku. Szpital przejdzie restrukturyzację. W planie jest łącznie oddziałów. Z powodów finansowych zawieszono plany budowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
pd/zas
