
Mężczyzna w rozmowie z reporterką Polskiego Radia Koszalin poinformował, że zwierzę przebywało w bardzo ciężkich warunkach. - Pies głośno szczekał, tak jakby prosił o pomoc. Leżał na gołej ziemi, był przemarznięty i przemoczony. Wyglądał na wycieńczonego. Łańcuch, którym był przypięty, owinięty był wokół tarczy hamulcowej, na której stał garnek z brudną wodą. Pies przez to nie mógł zmieniać pozycji.
Mężczyzna z innymi obrońcami zwierząt zareagowali i uwolnili psa z łańcucha. - Na szyi obroża była ściśnięta tak mocno, że ledwo dało się ją ściągnąć. Dopiero wtedy piesek zaczął swobodnie łapać powietrze - dodał.
Na naszej antenie mężczyzna zwrócił uwagę na niektóre komentarze pod postem w mediach społecznościowych, które wskazywały na to, że problem psa nagłaśniany był już kilka lat temu. - Nie wiem, co się stało, że ten piesek był tak długo ignorowany? Czy ktoś nie miał odwagi, aby tam wejść?
Inspektor Agnieszka Kassijan-Wicherek poinformowała, że zgłoszenie w sprawie tego psa do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami trafiło w wakacje: - Pies był wówczas w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Była to sunia bardzo łagodna, która była na łańcuchu, ale to nie upoważnia nas do odebrania psa. Udało nam się wtedy porozmawiać z synem właściciela, który zarzekał się, że pies chodzi na spacery, jest zaopiekowany i szczęśliwy.
Inspektor Kassijan-Wicherek podkreśliła, że gdy teraz zobaczyła post w internecie, od razu zainterweniowała - Wyszedł syn właściciela psa. Poinformował mnie, że psa nie ma, bo uciekł. Po zgłoszeniu sprawy na policję, jeszcze raz interweniowaliśmy w tym miejscu. Właściciel zwierzęcia poinformował nas, że pies został uśpiony.
Sprawą zajmuje się w tej chwili policja.
Do sprawy na pewno wrócimy.
kch/kp
Posłuchaj
materiał Katarzyny Chybowskiej- 00:00:00 | 00:00:00