
To właśnie w nocy z 30 na 31 grudnia 1978 roku doszło do pierwszego i, jak później się okazało, największego ataku zimy, którą dziś określa się mianem zimy stulecia. Obfite opady śniegu spowodowały, że Polskę pokryła prawie metrowa warstwa śniegu. 84 cm śniegu napadało np. w Suwałkach, gdzie średnia roczna wysokość pokrywy śnieżnej wynosi 12 cm. Zaspy śnieżne na wielu drogach sięgały dwóch metrów.
Sytuację utrudniały też bardzo niskie temperatury. Zaraz po świętach temperatura spadła do 5 stopni poniżej zera, a w nocy z 30 na 31 w niektórych rejonach kraju termometry pokazywały minus 20 stopni. Było tak zimno, że ludzie siedzieli w domach opatuleni w co się da. Co bardziej zziębnięci zarzucali na siebie nawet ciepłe kożuchy, w których spano, aby nie zamarznąć. W wielu domach ogrzewanych z sieci miejskiej temperatura spadała poniżej 10 stopni.
Do udrożnienia dróg skierowano ciężki sprzęt wojskowy, w zakładach pracy znaczna część pracowników kierowana była do odśnieżania chodników i ulic. Atak zimy nie był długi. Trwał nieco ponad tydzień.
A jak zima stulecia wyglądała w Koszalinie? Krzysztof Urbanowicz - pasjonat historii miasta i regionu opowiadał o niej w "Detektywach Historii". Zapraszamy do wysłuchania tej rozmowy.
pg/ar
Posłuchaj
materiał Piotra Głowackiego- 00:00:00 | 00:00:00