fot. wikipedia.org
Rankiem 29 listopada 1957 roku przebywający na plaży w okolicach Krynicy Morskiej mogli zobaczyć niecodzienny widok. Przechylony na jedną z burt, około 100 metrów od brzegu, stał podwodny okręt wojenny z numerem taktycznym M 100. Na burcie widniał napis „Kaszub”.

Okręt był jedną z sześciu udostępnionych Polsce przez ZSRR jednostek typu M, czyli Malutka. Była to jednostka z rodziny małych okrętów podwodnych produkowanych od lat 30. XX wieku. Łódź wyposażona była w dwa silniki elektryczne i dwa silniki diesla o łącznej mocy 1400 koni mechanicznych. Okręt posiadał 4 aparaty torpedowe i jedno działo przeciwlotnicze.

Ze względu na niewielkie rozmiary warunki 28-osobowej załogi były prawdziwie spartańskie. Miejsc noclegowych było mniej niż członków załogi, dlatego na okręcie obowiązywały dwie wachty. Oznaczało to, że połowa członków przebywała na służbie, reszta w tym czasie korzystała z koi. Teoretycznie okręt mógł w ciągu jednego rejsu pokonać 3 tysiące mil morskich, ale magazyny żywnościowe były tak małe, że najdłuższy rejs mógł trwać jedynie do 15 dni.

Kaszub zwodowany został w 1952 roku i po dwóch latach eksploatacji został wydzierżawiony polskiej marynarce wojennej. 28 listopada późnym popołudniem okręt wyszedł z portu w Gdyni w kolejny rejs szkoleniowy.

Tego dnia warunki były wyjątkowo niesprzyjające. W zatoce Gdańskiej szalał sztorm, a widoczność ograniczały obfite opady deszczu ze śniegiem. Dowódcą okrętu był porucznik Rajmund Pająkowski i to on jako pierwszy dowiedział się o awarii silników dieslowskich. Podjął wówczas decyzję o serii, jak się później okazało błędnych manewrów. W ich wyniku pozbawiony sterowności okręt spychany był przez falę w kierunku linii brzegowej. Po kilku minutach okręt utknął na mieliźnie.

Porucznik Pająkowski zdecydował się na nadanie sygnały SOS. Fale niebezpiecznie przesuwały jednostkę w kierunku plaży, a przechył jednostki sięgał chwilami 60 stopni. Dowódca w obawie przed obaleniem okrętu i zalaniem stacji akumulatorów, co skutkować mogło wydzieleniem się niebezpiecznych gazów, wydał rozkaz opuszczenia jednostki.

Do tragedii doszło podczas ewakuacji załogi. Jeden oficer i dwójka marynarzy została zmyta z pokładu i pomimo bliskości brzegu cała trójka straciła życie. Ewakuowanych marynarzy przewieziono do szpitala, natomiast zwłoki trójki ofiar trafiły do ośrodka zdrowia w Krynicy Morskiej, skąd później przewieziono je do Gdyni.

Akcja ściągania okrętu podwodnego z mielizny prowadzona była przez kilka dni. Uszkodzony okręt miał zniszczone śruby napędowe, stery głębokości i zbiorniki balastowe. Po naprawie Kaszub pływał do 1963 roku. Wtedy został wycofany ze służby i przeznaczony na tzw. żyletki.

Jedynym materialnym śladem po okręcie jest armata przeciwlotnicza, która zdemontowana trafiła do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

Porucznik Pająkowski stracił dowództwo okrętu. Po kilku latach odszedł z wojska i do końca służby pracował na statkach hydrograficznych.

pg/mt