Na znalezisko pochodzące z wczesnej epoki brązu natrafił w 2020 roku Paweł Peszczyński z Krzecka.
- To był wypad na grzyby. W wyschniętym strumyku dziki wygrzebały znalezisko na wierzch. W oczy rzuciła się zielonkawa barwa i od razu zorientowałem się, że jest to coś z brązu - wspomnia Paweł Peszczyński.
Znalazca jest członkiem stowarzyszenia historycznego „Dębosz” z Rymania, które wraz z innymi podmiotami prowadziło akcję wydobywczą.
Prezes „Dębosza” Edmund Kaźmierski podkreślił, że wydobyte przedmioty to unikat: - To jedyne takie znalezisko w skali kraju. Do tej pory znajdowane były gotowe wyroby z brązu. W tym przypadku mamy m.in. nieprzetworzone kawałki brązu, co umożliwia podjęcie próby określenia składu chemicznego surowca i określić skąd się tutaj wzięły.
Jak powiedział Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego, w którego skład wchodzi Muzeum Miasta Kołobrzeg, powód ukrycia skarbu nie jest znany: - Nie wiemy, czy to było schowane podczas jakiejś walki, najazdu czy zostało skradzione. Specjaliści nie odkryli wokół niczego, co by wskazywało, skąd pochodzi znalezisko. Nie można wykluczyć, że była to cenna ofiara. Musimy zdawać sobie sprawę, że w tamtych czasach to był niewyobrażalny skarb.
Skarb z Sidłowa wraz ze znalezionym wcześniej berłem sztyletowym z brązu, pochodzącym z tego samego okresu, tworzą część nowej wystawy, do której jesienią dołączą kolejne artefakty.
ma/kp