fot. Marcin Palade/Facebook

Gościem porannego „Studia Bałtyk” był Marcin Palade, socjolog polityki, ekspert ds. geografii wyborczej w Polsce. W rozmowie z Anną Popławską mówił m.in. o wpływie ostatnich wydarzeń na partyjne sondaże oraz powyborczych scenariuszach dot. układu politycznego w Polsce.

Marcin Palade podkreślił, że w nadchodzącej kampanii wyborczej „gra będzie toczyła się o tych wyborców, którzy są po środku”. - Oni z całą pewnością będą przyglądali się temu, co partie proponują w segmencie gospodarczym, bogacenia się. To jest w dużej mierze elektorat aspiracyjny, który chce awansować na drabinie społecznej, zarabiać pieniądze, wypoczywać i bawić się. Nie mniej istotną kwestią dla tego segmentu jest szeroko rozumiane bezpieczeństwo.

Pytany, które ugrupowanie ma największe szansę, by trafić do „wyborców środka” Marcin Palade stwierdził, że „wybory wygrywa się przy wykorzystaniu wszystkich narzędzi”. - Pierwszy na mecie zamelduje się ten, kto będzie umiał najlepiej spożytkować wszelkie dostępne media. To się udało np. Prawu i Sprawiedliwości w 2015 roku.

Pytany czy ostatnie wydarzenia, m.in. sprawa pani Joanny z Krakowa oraz pożar pod Zieloną Górą wpłyną poważnie na poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, socjolog zaprzeczył. - Proszę zwrócić uwagę, że poza kilkoma wyjątkami nikt o sprawie pani Joanny już nie mówi. Ten temat został wyciszony szczególnie po tym, gdy otrzymaliśmy nowe informacje o jej aktywności zawodowej. Mieliśmy w weekend temat składowiska, który dzisiaj widzimy, że też jest stopniowo wyciszany. To są jedne z kilkuset tematów podniesionych przez opozycję, która w ten sposób próbuje skupić uwagę Polaków i wykazać niekompetencję rządzących. Czy jest to skuteczne? Biorąc pod uwagę słupki sondażowe, niekoniecznie.

- Koalicja Obywatelska już od ośmiu lat wali głową w mur i cały czas nie może przebić szklanego sufitu na poziomie 30 proc., niezależnie od tego, czy w danym tygodniu wprowadzi jedne, dwa czy pięć tematów - dodał.

Ekspert wskazał, że data zapowiedzianego przez Donalda Tuska na 1 października marszu nie jest przypadkowa. Ocenił, że o ile może on przełożyć się na wzmocnienie poparcia Koalicji Obywatelskiej, to „z całą pewnością nie odbędzie się to kosztem notowań PiS-u czy Konfederacji”. - Pokłosiem marszu 4 czerwca było wzmocnienie KO kosztem Trzeciej Drogi i Lewicy, co w przełożeniu na mandaty powodowało, że ten „trójblok” miał jeszcze słabszą pozycję niż przed marszem. W tym przypadku może być podobnie - stwierdził.

Zaznaczył, że gdyby powyborczy układ w parlamencie kształtował się w podobny sposób, na jaki wskazują obecne sondaże, to należy spodziewać się przedterminowych wyborów. - Gdyby ta sytuacja miała się utrzymać, a nic nie wskazuje na to, że miałoby dość do gwałtownych zmian w sondażach, to ani Zjednoczona Prawica, ani partie skupione wokół Donalda Tuska nie będą zdolne do sformułowania samodzielnego rządu. Tutaj kluczem jest Konfederacja, której liderzy konsekwentnie mówią, że nie są zainteresowani jakąkolwiek współpracą z PiS-em czy Platformą.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

ap/zn

Posłuchaj

Gość porannego „Studia Bałtyk”: Marcin Palade