fot. Jarosław Ryfun/Polskie Radio Koszalin

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego był gościem porannego „Studia Bałtyk”. W rozmowie z Mateuszem Sienkiewiczem odniósł się m.in. do niedawnych, niepokojących incydentów wojskowych. Skomentował też postawę Polaków podczas trwającej za wschodnią granicą wojny.

Paweł Soloch pytany o kwietniowe wydarzenia pod Bydgoszczą, gdzie odnaleziono szczątki obiektu wojskowego, odpowiedział, że „wcześniej czy później ta sytuacja zostanie całkowicie wyjaśniona”.

Odnosząc się do reakcji Polaków na to wydarzenie, były szef BBN, przywołując także przykład wydarzeń z Przewodowa, stwierdził, że „nasze społeczeństwo reaguje w sposób opanowany i spokojny”. - Jesteśmy w cieniu wojny za wschodnią granicą. Angażujemy się we wsparcie Ukrainy i działania sojusznicze. To spotyka się z akceptacją społeczeństwa. Zdecydowana większość Polaków zdaje sobie sprawę, że nie mamy wyjścia - musimy wpierać Ukrainę i ponosić ryzyko, które trzeba jednak minimalizować, m.in. obecnością sił sojuszniczych na naszym terenie - zaznaczył.

Paweł Soloch skomentował też niedawny incydent nad Morzem Czarnym. W piątek do polskiego samolotu SG, który brał udział w misji Fronteksu, zbliżył się rosyjski myśliwiec, wykonując niebezpieczne manewry. - To było agresywne zachowanie Rosjan, które miało na celu zastraszenie polskiej załogi, ale też, być może, spowodowanie przy okazji wypadku. Jeżeli samolot wojskowy przelatuje w bliskiej odległości od mniejszego, nieuzbrojonego samolotu, może doprowadzić to do tragicznych konsekwencji.

Przewidując działania wojenne, które mogą w najbliższym czasie wydarzyć się za wschodnią granicą, powiedział: - Wielu komentatorów wskazuje na jutrzejszą datę (9 maja - obchodzony jest w Rosji Dzień Zwycięstwa - przyp.red.), że wówczas Rosjanie będą chcieli np. przejąć Bachmut. Ale też mówi się o kontrofensywie ukraińskiej, która mogłaby doprowadzić do początku negocjacji pokojowych i odzyskania przez Ukrainę suwerenności w okupowanych przez Rosjan terenach.

- Na razie jesteśmy w momencie zawieszenia. Ukraina broni się niezwykle dzielnie, ponosząc ogromne straty, a Rosjanie nie potrafią przełamać ich oporu. Z drugiej strony nie ma też przełomu, który odrzuciłby Rosjan z terenów Ukrainy - dodał.

Doradca prezydenta RP skomentował również doniesienia, że w niektórych regionach Rosji odwoływane są defilady z okazji jutrzejszego święta. - Są tacy, którzy mówią, że Rosjanie po prostu nie mają wystarczającej ilości sprzętu, by pokazać możliwości wojskowe w wielu miastach naraz. Ale też nie mają, bez zwycięstwa w wojnie z Ukrainą, czym się chwalić. Pamiętajmy jednak, że wiele tego typu informacji jest przedmiotem manipulacji i gry dezinformacyjnej - podkreślił.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

ms/zn

Posłuchaj

Gość „Studia Bałtyk”: Paweł Soloch
  • 00:00:00 | 00:00:00
::