
fot. Piotr Ostrowski/ Polskie Radio Koszalin
47 lat temu władze w Słupsku odmówiły rejestracji Oddziału Zrzeszenia
Kaszubsko-Pomorskiego. Oddział miał obejmować swoim obszarem Słupsk i
Koszalin - wspomina działacz i historyk stowarzyszenia Zbigniew Talewski.
- Zrzeszeniu zależało, aby rozwinąć zasięg swojego działania na zachód, w stronę Szczecina. Tak, jak kiedyś obszarowo sięgało Państwo Gryfitów - powiedział historyk.
Zbigniew Talewski
Z inicjatywą jego powołania wystąpili legendarni gdańscy działacze kaszubscy. - To był czas, kiedy byliśmy traktowani jako obywatele drugiej kategorii - wspominał w latach 90. Alfons Klepin, wieloletni wiceprzewodniczący oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Słupsku.
Na liście osób, które chciały zarejestrować stowarzyszenie, znajduje się 18 nazwisk. W tej grupie jest Anna Łajming oraz rodzina Jażdżewskich i Czaplińskich.
Uczestniczką pierwszego spotkania była m.in. Wanda Drutkowska. Po latach wspominała na naszej antenie: - Zebranie odbyło się w już nieistniejącym budynku przy dzisiejszej ulicy Wileńskiej. Z tego, co pamiętam, na co dzień funkcjonowała tam osiedlowa świetlica.
Wanda Drutkowska
Władze miasta zdecydowały o odmowie rejestracji zrzeszenia, argumentując, że będzie ono powielać działania innych polskich organizacji. Z dokumentów wynika jednak, że był to przejaw braku zaufania i niechęci do ludności kaszubskiej.
Zrzeszenie zarejestrowano dopiero w czasie Wiosny Solidarności w 1981 roku.
pg/mt

fot. Zuzanna Nieckarz/ Polskie Radio Koszalin

fot. Piotr Ostrowski/ Polskie Radio Koszalin

fot. Piotr Ostrowski/ Polskie Radio Koszalin