fot. Młyny Stoisław Koszalin
Po zaciętym i pełnym emocji spotkaniu szczypiornistki Młynów Stoisław Koszalin wracają do domu bez zdobyczy punktowej. Chociaż w meczu 10. serii PGNiG Superligi postawiły trudne warunki Galiczance Lwów, to jednak uległy rywalkom 29:30.

Od początku spotkania gospodynie grały nerwowo i miały spory problem ze znalezieniem sposobu na obronę koszalinianek. W 4. minucie podopieczne Jarosława Knopika prowadziły 2:0. Pierwszą bramkę dla Galiczanki zdobyła Mariana Markevych (5. min - 1:2). Zawodniczki z Ukrainy wciąż nie mogły odnaleźć się w ataku. Niedokładne podania i niska skuteczność złożyły się na to, że przyjezdne jeszcze nieznacznie zwiększyły przewagę (7. min – 2:5) i to one prezentowały się lepiej na tym etapie rywalizacji. Spokojnie rozgrywały kolejne akcje, wykorzystując tym samym zmęczenie i rozkojarzenie rywalek, co mogło wynikać z napiętego, w ostatnim czasie, grafiku Galiczanki. Zespół miał za sobą bowiem trzydniowy turniej w Ukrainie.

W 23. minucie koszalinianki prowadziły już 12:8. Ostatecznie miejscowym udało się do przerwy nieco zmniejszyć różnicę. Drużyny schodziły do szatni przy rezultacie 14:11 na korzyść przyjezdnych.

Na drugą połowę Ukrainki wyszły odmienione. Wystarczyły im niespełna cztery minuty, by nadrobić zaległości (34. min - 14:14). Początek tej części spotkania koszalinianki najwyraźniej „przespały”, po czym trener Jarosław Knopik wezwał je na rozmowę przy ławce. Rady szkoleniowca nie pomogły. Chwilę później Galiczanka objęła prowadzenie (36. min - 16:15) i systematycznie zwiększała różnicę (42. min - 21:17).

Młyny Stoisław zapowiadały, że do podwarszawskich Marek jadą po trzy punkty i nie traciły wiary w to, że uda im się z tych zapowiedzi wywiązać. W 49. minucie odrobiły straty (23:23), a następnie objęły prowadzenie (24:23). Końcówka była nerwowa i bardzo zacięta. Wynik do ostatnich sekund oscylował w granicach remisu. Ostatecznie, z „festiwalu” emocji i nerwów lepiej wyszły gospodynie.

- Teraz to nie ma już znaczenia czy, była w tym meczu walka, dlatego żę potrzebujemy punktów. Jeśli nie będziemy ich zdobywać, nie osiągniemy celu na koniec sezonu. Trzeba punktować z każdym rywalem, tymczasem wracamy „na tarczy”. Upatrywałbym przyczyny porażki w drugiej połowie. Zaczęliśmy ją słabo i straciliśmy dziewiętnaście bramek, czyli prawie dwa razy tyle co w pierwszej odsłonie. Nie korzystaliśmy z tego co mamy najlepsze, czyli z obrony sześć na sześć, rywalki zdobywały łatwe bramki z kontrataków. Nasza defensywa nie była spójna z tym co sobie założyliśmy przed tym spotkaniem. Udało nam się jeszcze powalczyć pod koniec, ale ten mecz mogliśmy zamknąć wcześniej na przykład pięciobramkowym prowadzeniem. Tak by się stało, gdybyśmy byli konsekwentni. Niestety, brakowało nam konsekwencji w realizacji planu meczowego, który w pierwszej połowie momentami wypełnialiśmy znakomicie - ocenił Jarosław Knopik, trener Młynów Stoisław Koszalin.

Galiczanka Lwów - Młyny Stoisław Koszalin 30:29 (11:14)

Galiczanka: Mariia Poliak, Maryna Valiieva - Olesia Diachenko 2, Mariana Markevych 4, Iryna Prokopiak, Victoriia Saltaniuk, Ludmyla Martyniuk 1, Vladyslava Slobodian, Maryna Konovalova 5, Kateryna Kozak 4, Anastasiya Melekestseva 2, Diana Dmytryshyn 9, Tetiana Poliak 3.

Młyny Stoisław: Natalia Filończuk, Aleksandra Nowicka – Karina Bayrak 3, Gabriela Urbaniak 7, Anna Mączka 5, Aleksandra Zaleśny 3, Barbara Choromańska 1, Emilia Kowalik 1, Hanna Rycharska 7 Nicola Żmijewska 1, Kristina Kubisova 1.

Młyny Stoisław Koszalin/red./rz