fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
fot. Mariusz Wolański/ Polskie Radio Koszalin
Dokładnie o 8.20 Bartłomiej Kubkowski wystartował z plaży w Kołobrzegu razem z asekurującą go łodzią. Cel wyprawy to wybrzeże Szwecji odległe o 170 kilometrów. Walka z żywiołem ma potrwać 3 dni.

Żeby wyczyn został uznany i wpisany do Księgi Rekordów Guinessa, od towarzyszącej mu ekipy nie może uzyskać żadnego wsparcia, z wyjątkiem podawanego pożywienia i napojów. - Trudno mi opisać, co teraz czuję, ale staram się skupiać na pozytywnych emocjach. Nie mam obaw, bo wiem, że jesteśmy świetnie przygotowani - zaznaczył Bartłomiej Kubkowski.

Przygotowania do podjęcia wyzwania trwały rok. Start do wyprawy był kilkakrotnie przekładany ze względu na warunki pogodowe. Mimo że wyczyn jest karkołomny, to tuż przed startem śmiałkowi dopisywał dobry humor.

W momencie startu Bartłomiejowi Kubkowskiemu towarzyszyła grupa przyjaciół i najbliższa rodzina. - Jestem dumny z syna, nie tylko z tego co zamierza osiągnąć, ale przede wszystkim z tego, że stawia sobie takie cele - wyjaśnił ojciec pływaka Tomasz Kubkowski.

Przypomnijmy, że cztery lata temu podobnego wyczynu dokonał inny pływak Sebastian Karaś, który wyruszył z Kołobrzegu na wyspę Bornholm pokonując dystans 100 km.

Trasy 170 km, w którą wyruszył Bartłomiej Kubkowski, nikt dotychczas nie pokonał.

mw/zn

Posłuchaj

Bartłomiej Kubkowski, pływak (cz.1) Bartłomiej Kubkowski, pływak (cz.2) Tomasz Kubkowski, ojciec pływaka