Mieszkańcy gminy Będzino: jakoś do tej pory nie mamy szczęścia do włodarzy

W niedzielnym referendum wzięło udział 2181 mieszkańców, z czego 2098 opowiedziało się za odwołaniem Mariusza Jaroniewskiego z funkcji wójta. Zostanie ono uznane za ważne, ponieważ liczba głosujących przekroczyła wymagane minimum, ustalone w tym wypadku na 1867 oddanych głosów.

Choć w niedzielny wieczór przeciwnicy byłego wójta świętowali pod tutejszym urzędem gminy, to nastroje wśród zwykłych mieszkańców są mało optymistyczne. - Zobaczymy, co będzie. Jakoś do tej pory Będzino nie ma szczęścia do włodarzy - mówili Polskiemu Radiu Koszalin.

Jak podkreślił przewodniczący Rady Gminy w Będzinie Andrzej Nożykowski, tym razem frekwencja dopisała, bo mieszkańcy byli bardziej świadomi tego, co się wokół nich dzieje. - Mamy kompletny zastój gospodarczy. Pan wójt nie uczestniczył w sesjach rady gminy, nie udzielał nam żadnych informacji - stwierdził przewodniczący.

Wieloletnia radna gminy Będzino, Lucyna Parol stwierdziła, że wielu ludzi zdecydowało się głosować za odwołaniem wójta, po tym jak zawarł on porozumienie z Koszalinem w sprawie przejęcia przez miasto sołectwa Mścice. Radna przyznaje jednocześnie, że przed nowym wójtem stanie kilka ważnych wyzwań. - Ale najważniejsza sprawa to zjednoczyć całe społeczeństwo gminy, bo poróżnione zostały sołectwa, jednostki oświatowe, mieszkańcy - wyliczała.

Odwołany wójt podkreślił, że referendum nie jest miarodajne, bo nie jest głosem wszystkich zamieszkujących gminę. - Tych mamy ok. 6 tysięcy, a zdecydowały 2 tysiące - powiedział. Dodał też, że jego zdaniem przy głosowaniu złamane zostało prawo. - Ludzie byli wyciągani z domów. Nie wiem, co im obiecano. Być może zaskarżymy to referendum - stwierdził.

Teraz premier wyznaczy osobę, która będzie pełnić funkcję zarządcy gminy do czasu wyboru nowego włodarza.

kch/zas