fot. FB/ Nadleśnictwo Tuczno
Dzięki uważnemu kierowcy, leśnikom i
lekarzowi weterynarii z Wałcza udało się uratować pięknego
bielika. Ptak nabiera sił i niedługo znów pofrunie na wolność.
- To była nietypowa sytuacja, kierowca
jadący z Gorzowa Wielkopolskiego w kierunku Piły zauważył, że
niedaleko pasa drogowego jest ptak, który nie może wzbić się w
powietrze - opowiadał Marcin Majchrzak, nadleśniczy Nadleśnictwa
Tuczno. Kierowca zawiadomił leśniczego z Dzikowa niedaleko Tuczna.
Ten szybko stwierdził, że pomocy potrzebuje bielik i ze swoimi
współpracownikami przewiózł zwierzę do Romana Lizonia, lekarza
weterynarii w Wałczu.
- Po wstępnych oględzinach, zrobieniu
zdjęć, nie stwierdziłem, by bielik miał jakieś poważne urazy -
powiedział Roman Lizoń. - Zdarza się, że ptaki drapieżne w locie
za swoją zdobyczą nie zauważają przeszkód, może to być nawet
samochód na drodze. Gdy przelatują nisko, mogą o coś zaczepić -
tłumaczył lekarz. A nawet niewielkie urazy powodują u ptaka ból i
nie jest on w stanie wzbić się w powietrze. - Zdecydowałem, że
trzeba go zrehabilitować, nakarmić i przetrzymać, aby doszedł do
siebie - dodał Roman Lizoń.
Ptak trafił do ośrodka
rehabilitacyjnego dla drapieżnych zwierząt. Gdy nabierze masy
ciała, po zaobrączkowaniu, zostanie wypuszczony na wolność. Tak
samo jak inny bielik, który niedawno jako kilkudniowe, ranne pisklę,
trafił pod opiekę lekarza weterynarii.
Co ważne, tych zwierząt nie udałoby
się uratować, gdyby nie ludzie, którzy nie przeszli obok nich
obojętnie. Dlatego leśnicy, przyrodnicy i lekarze weterynarii
apelują by w podobnych sytuacjach wzywać fachową pomoc.
Zapraszamy do wysłuchania relacji Przemysława Grabińskiego
pg/zas