fot. Wikimedia
W tzw. czarny czwartek wojsko i milicja otworzyły ogień do robotników idących do pracy. W starciach ulicznych wzięło udział około 5 tysięcy osób, zginęło 18. Także w Szczecinie doszło do walk, w których śmierć poniosło 16 osób, a ponad 100 zostało rannych. Wśród ofiar było wiele młodych osób.

Masakra robotników w Gdyni była najbardziej krwawą akcją oddziałów milicyjnych podczas tłumienia robotniczych protestów na Wybrzeżu, które trwały od 14 do 22 grudnia. Ludzie wyszli na ulice, sprzeciwiając się drastycznym podwyżkom cen żywności. Domagali się też zmiany władz i wolności słowa. Według oficjalnych danych, śmierć poniosło 45 osób, a ponad 1100 zostało rannych. Aresztowano prawie 3 tysiące osób. Winni tamtych wydarzeń nie ponieśli żadnej odpowiedzialności.

17 grudnia rano robotnicy przyszli do Stoczni im. Komuny Paryskiej, odpowiadając na telewizyjny apel wicepremiera Stanisława Kociołka, który wezwał strajkujących, by wrócili do pracy. Nie wiedzieli jednak, że stocznia została zablokowana przez wojsko, na rozkaz kierującego akcją pacyfikacji Wybrzeża Zenona Kliszki, członka Biura Politycznego KC PZPR.

Do rozpraszania przybyłych robotników, komunistyczne władze wysłały czołgi i transportery opancerzone, użyto gazów łzawiących i petard.

Symbolem tzw. czarnego czwartku, jak i całego tragicznego Grudnia '70 został 18-letni robotnik ze stoczni Zbyszek Godlewski, zastrzelony w trakcie starć w pobliżu stacji podmiejskiej kolejki. Jego ciało położone na drzwiach niesiono na czele pochodu ulicą Świętojańską w Gdyni. Odbitki zdjęcia dokumentującego tamte wydarzenia obiegły kraj i dotarły za granicę, dzięki temu Zachód poznał prawdę o Grudniu '70.

Władze robiły wszystko, by społeczeństwo nie dowiedziało się o skutkach pacyfikacji Wybrzeża, a zwłaszcza chciały ukryć liczbę zabitych. Pogrzeby ofiar odbywały się w nocy, w asyście milicji oraz esbeków. Jedną z nich był 20-letni żołnierz Stanisław Nadratowski, który odmówił strzelania do protestujących stoczniowców w Szczecinie. 19 grudnia został znaleziony martwy na tyłach budynku przy ulicy Kaszubskiej. Zginął od strzału w głowę. Prokuratura Wojskowa umorzyła śledztwo w styczniu 1971 roku, przyjmując, że przyczyną zgonu było nieostrożne obchodzenie się z bronią.

Po stłumieniu protestów represje dotknęły setki osób, które były prześladowane i szykanowane przez bezpiekę. Wielu ludzi nie mogło znaleźć pracy i zapewnić bytu swoim rodzinom. Władze wycofały podwyżki po kolejnych strajkach w styczniu i lutym 1971 roku. Wydarzenia Grudnia '70 zamknęły epokę rządów Władysława Gomułki. Na I sekretarza KC PZPR wybrano Edwarda Gierka.

Ofiary Grudnia 1970 roku upamiętnia Pomnik Poległych Stoczniowców, odsłonięty w 1980 roku w Gdańsku. Monument w postaci trzech krzyży z kotwicami, zbudowany ze stali i brązu, stoi na placu Solidarności, w pobliżu miejsca, gdzie padli pierwsi zabici.

IAR/rz