fot. pixabay.com
Niespełna 3-letni chłopiec nie może uczęszczać na zajęcia bez obecności jednego z rodziców. Dyrekcja placówki zapewnia, że szuka wyjścia z sytuacji. Tymczasem od września nie potrafi znaleźć dodatkowego pracownika, który zajmie się 3-latkiem. Chodzi głównie o podanie mu insuliny.

Szymon Kotnicki i Renata Kolesińska - rodzice 3-letniego Mikołaja opowiedzieli Radiu Słupsk, że chodzi o dwukrotne podanie chłopcu insuliny przez pompę, w czasie jego pobytu w żłobku. Nie chcą tego robić opiekunki. - Nie są używane żadne igły. Wystarczy tylko wpisać liczbę wymienników, które my przygotowujemy i zatwierdzić. To wszystko - mówi Szymon Kotnicki.

- My przygotowujemy posiłki dla Mikołaja, także nie musi tego robić żłobek. Wystarczy nadzorować jego pompę. W statusie żłobka jest napisane, że pierwszeństwo mają dzieci z niepełnosprawnościami, ale ja się pytam z jakimi - dodaje matka 3-latka.

Sylwia Okrój, dyrektor Gminnego Żłobka "Iskiereczka" w Redzikowie przyznaje, że wychowawczynie 3-latka pisemnie odmówiły dodatkowej opieki nad 3-latkiem. Podkreśla, że zrobiły to mimo zorganizowania dla nich specjalnego szkolenia: - Sytuacja nie jest prosta. To nie jest dziecko, które komunikuje się. Mówi, że czuje się źle. Nie możemy przyjąć całej odpowiedzialności na siebie. Mikołaj ma orzeczenie o niepełnosprawności i jest tam napisane, że mama ma konieczność stałego pobytu przy dziecku. Staramy się rozwiązać ten problem. Prosimy, by mama była tutaj jak najdłużej. Do momentu, kiedy panie opiekunki poczują się na tyle bezpiecznie, by móc się Mikołajem zająć.

Dyrektor żłobka dodała, że znalezienie dodatkowego pracownika do opieki nad 3-latkiem opóźnia się, bo brakuje chętnych.

Krystyna Kiedrowicz z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków w Gdańsku mówi, że problemy z pobytem dzieci chorych na cukrzycę typu 1 w placówkach oświaty są niewystarczająco uregulowane prawnie: - Są stowarzyszenia i fundacje, ale nie ma wykładni prawnej. Od lat problemy opieki nad dzieckiem z cukrzycą są w każdej placówce, zarówno w szkołach, przedszkolach i żłobkach. Niespełna dwugodzinne szkolenie wystarczy, by przygotować wychowawczynie do zajmowania się takimi dziećmi, ale największą blokadą jest strach i niepewność.

- Potrzebujemy jeszcze czasu. Nie chcemy tutaj sytuacji konfliktowych. Prosimy rodziców jeszcze o wyrozumiałość - zaapelowała dyrektorka żłobka w Redzikowie.

Paweł Drożdż/ar