fot. pixabay.com
Obrońcy przyrody alarmują - koala, jeden z symboli Australii, stają się gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Od 2018 roku populacja tych torbaczy zmniejszyła się o 30 procent.

- Trzeba temu przeciwdziałać - powiedziała Deborah Tabart, przewodnicząca Australijskiej Fundacji Koala. - To wysoce niepokojące. Dzięki turystom, koale przynoszą Australii trzy miliardy dolarów rocznie, a rafa koralowa - siedem miliardów. Jeśli nie potrafimy chronić tych dwóch symboli naszego kraju, to trzeba bić na alarm. Ludzie chcą chronić przyrodę. Wszyscy rozumieją, że to wymaga zmian. Jeśli buldożery nadal będą ważniejsze, to obawiam się o los koali. Domagam się nowego prawa, by je chronić. Uważam, że przemysł i koale mogą współistnieć - dodała.

Eksperci oceniają, że obecnie w Australii żyje mniej niż 58 tysięcy ssaków tego gatunku. 3 lata temu było ich ponad 80 tysięcy. Najgorzej sytuacja wygląda w najbardziej zaludnionym stanie kraju, Nowej Południowej Walii. Tam populacja koali zmalała od 2018 o ponad 40 procent.

W ostatnich latach wielkie pożary lasów spustoszyły Australię i zabiły wiele koali. Wysoka temperatura spowodowała też suszę. Ochronie torbaczy nie służy również rozwój przemysłu.

Oczekuje się, że jutro rząd Australii przedstawi krajowy plan naprawczy dla koali. Będzie dotyczył stanów Nowa Południowa Walia, Queensland i obszaru wokół stolicy - Canberry.

IAR/od