fot. IPN
„Gazeta Polska” poinformowała w poniedziałek, że z dokumentów, które zachowały się w IPN-ie w Szczecinie ma wynikać, że Kazimierz Sikora został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako TW „Wojtek” i miał donosić na kolegów pływających z nim na promach. Sikora zaprzecza tym doniesieniom.
Według autora tekstu Tomasza Duklanowskiego, w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej zachowała się zarówno teczka personalna, jak i teczka pracy mężczyzny o nazwisku Kazimierz Sikora, urodzonego 21 lipca 1952 r., zatrudnionego w Polskiej Żegludze Bałtyckiej w Kołobrzegu na stanowisku stewarda. Według tych dokumentów, Sikora miał zostać zwerbowany do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w 1978 r., gdy uczył się w Studium Stewardów PŻM. TW „Wojtek” przez 11 lat - do 1989 roku miał donosić na kolegów pływających na promach.
- Z dokumentów SB wynika, że Kazimierz Sikora w tym czasie odbył ponad 20 spotkań z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. Udzielał mu wielu informacji, m.in. o przemytach czy o nastrojach antysocjalistycznych wśród członków załogi - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Tomasz Duklanowski. Jego zdaniem Służba Bezpieczeństwa nie fałszowała tego typu dokumentów: - Nie spotkałem się z sytuacją, aby Służba Bezpieczeństwa fałszowała i preparowała czyjeś teczki pracy czy personalne. Takie rzeczy się nie zdarzały. Nie wydaje mi się, aby oficer prowadzący tajnego współpracownika o pseudonimie „Wojtek” zadał sobie tyle trudu, aby spreparować ponad sto stron materiałów operacyjnych.
- Nie byłem tajnym współpracownikiem. Unikałem takich sytuacji, bo
widziałem, jak koledzy wpadali w sidła zastawione przez służby i mieli
problem. Nie podpisywałem żadnych deklaracji - zapewnia Kazimierz Sikora. - Przez 32 lata nie interesowały mnie żadne dokumenty w IPN-ie, bo nie było takiej potrzeby. Teraz już skontaktowałem się z instytutem, aby móc przejrzeć swoje akta. Działałem w związku zawodowym od 1980 roku. Gdybym był tajnym współpracownikiem,
to nie angażowałbym się w działalność związkową - dodał.
Dr Paweł Skubisz, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie powiedział Polskiemu Radiu Koszalin, że sam fakt ewidencji w rejestrze SB nie przesądza, czy ktoś był rzeczywiście tajnym współpracownikiem: - Jest bardzo wiele osób zarejestrowanych jako tajni współpracownicy, ale o
ich agenturalnej przeszłości nie możemy nic powiedzieć, ponieważ mamy
tylko i wyłącznie zapis w dziennikach rejestracyjnych, a żadne inne materiały i dokumenty się nie zachowały.
Sławoj Kigina, opozycjonista lat 80., współzałożyciel struktur Solidarności w Kołobrzegu podkreślił, że trudno po kilkudziesięciu latach jednoznacznie oceniać postawę niektórych osób: - Nie wiem, jak jest w przypadku pana Sikory. Mam nadzieję, że wyjaśni tę sprawę zgodnie z obowiązującymi procedurami. W tamtych czasach dochodziło jednak do wielu przypadków, okrutnego łamania ludzi, aby ich zmusić do współpracy.
Więcej w poniższym materiale.
jb/red.
Czytaj więcej