Protestują armatorzy rekreacyjni. Przez ponad godzinę blokowali drogi dojazdowe do Ustki i Łeby
Rybacy domagają się realizacji porozumienia podpisanego jeszcze z Ministerstwem Gospodarki Morskiej, które gwarantowało im rekompensaty i odszkodowania za przymusowy postój w portach oraz włączenia ich jednostek do programu złomowania kutrów.

Armatorzy zajmujący się rybołówstwem rekreacyjnym są w ciężkim położeniu po decyzji władz UE, które wprowadziły od stycznia 2020 r. zakaz połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku, także rekreacyjnego.

- Wciąż czekamy na to, aby porozumienie zostało zrealizowane - mówi armator z Kołobrzegu Andrzej Walaszczyk: - Mamy podpisane porozumienie, które naszym zdaniem obowiązuje do tej pory z Ministerstwem Gospodarki Morskiej, pod którym podpisał się pan minister Gróbarczyk. Ono nie zostało zrealizowane przez pana ministra, a obejmowało ono zrekompensowanie strat, które wiązały się z zakazem połowu dorsza. Wszystkie kraje nadbałtyckie zabezpieczyły swoich armatorów a nasz nie.

Wojciech Sikorski armator z Ustki dodaje, że rybacy rekreacyjni są w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej: - Niektóre kutry są pochowane w innych portach zagranicznych przed komornikami. Ludzie pracują przy pracach dorywczych i uciekają w tej chwili przed wierzycielami. Pół roku banki czekały, a w tej chwili już nie czekają, zaczynają się pierwsze licytacje.

Protest armatorów rekreacyjnych wsparł Związek Rybaków Polskich. Prezes organizacji Jerzy Wysoczański powiedział Radiu Koszalin, że niewykluczone jest rozszerzenie protestu na całe wybrzeże.

- Brak jakichkolwiek rozmów z ministrem rolnictwa dzisiaj powodują takie sytuacje. Jedynie jako Związek Rybaków Polskich możemy poprzeć kolegów, ponieważ mamy podobne problemy. Najprawdopodobniej, w najbliższym czasie będziemy wspólnie robić blokady. Nie tylko Łeby i Ustki, ale będziemy blokować też inne duże miasta, niewykluczone, że będą też blokady portów.

Od stycznia 2020 roku obowiązuje całkowity zakaz połowu dorsza wprowadzony przez Komisję Europejską, która wskazuje, ze odbudowa stada we wschodniej części Bałtyku potrwa nawet do 2024 roku.

Nie ma już utrudnień w Ustce, na drodze krajowej nr 21 i w Łebie na drodze wojewódzkiej 214.
Jak poinformował PRK sierż. Amadeusz Galus ze słupskiej policji, w Ustce protest przebiegał spokojnie, wzięło w nim udział około 30. osób.  Spokojnie było także w Łebie.

Wjazd do obu miejscowości odbywa się już płynnie.

Marcin Kamiński/kc/red.

fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński
fot. Marcin Kamiński

Posłuchaj

Andrzej Walaszczyk armator z Kołobrzegu Wojciech Sikorski armator z Ustki Jerzy Wysoczański prezes Związku Rybaków Polskich