- Tata założył bar w 1979 roku i
to był prawdziwy strzał w dziesiątkę w tamtych latach - mówi
Mariusz Śmieszek, obecny właściciel. - Musiał mieć dwie panie do
pomocy. Codziennie ustawiała się po tosty kolejka, rozchodziły się
jak świeże bułeczki przez okrągłe dwanaście godzin, przez cały
tydzień - wspomina.
Lokal nieprzerwanie prowadził pan
Ryszard aż do 2012 roku.
- Od ponad ośmiu lat kontynuuje
tradycję Taty. Nie wiele zmieniłem, staram się, żeby wszystko
smakowało tak jak 40 lat temu - zapewnia pan Mariusz.
W barze
pojawiają się stali klienci, ale przybywają też cały czas nowi.
-
Od dziecka przychodziłam tu z rodzicami. Sama też zabieram na tosty
każdego, nawet czasami na siłę - śmieje się jedna z klientek.
-
Nie da się takich zrobić w domu - wtóruje jej druga
koszalinianka.- Nawet jakby człowiek próbował. To są nie tylko
najlepsze tosty w Koszalinie, ale nigdzie indziej takich nie ma -
podkreśla.
Tosty spod przejścia na ponad trzy lata, okres
remontu przejścia podziemnego przy dworcu PKP, przeniosły się na
ul. Kaszubską.
- Ja też nadal je jem i będę jadł. Jak nie
znudziły mi się przez 40 lat to już chyba nigdy się nie znudzą
- stwierdza obecny właściciel. - Nie ma filozofii w ich
przygotowaniu: przede wszystkim dobre jakościowo składniki i dużo
sera - śmieje się pan Mariusz.
Więcej w materiale Katarzyny
Chybowskiej
red./kc