fot. MSWiA/Twitter
Sytuacja w USA nie służy Stanom Zjednoczonym ani sojusznikom, bardziej służy tym, którzy źle życzą temu państwu, dlatego jestem przekonany, że dojrzała amerykańska demokracja szybko sobie z nią poradzi - podkreślił wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker.

Szefernaker pytany w czwartek Polsat News, jak w MSWiA przyjęto sceny z USA, gdzie w środę zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do Kapitolu, odwołał się do stanowiska prezydenta Andrzeja Dudy, który na Twitterze podkreślił, że są to wewnętrzne sprawy USA. - Stany Zjednoczone są niezwykle dojrzałą demokracją i będą potrafiły tę sprawę wyjaśni – mówił wiceminister.

- Myślę, że jest to taka chwilowa sytuacja związana z sytuacją polityczną w Stanach Zjednoczonych – ocenił wiceszef MSWiA. Jak zaznaczył, głosy płynące od polityków w USA wskazują, że będą oni chcieli jak najszybciej wyjaśnić i zakończyć tę sytuację.

Jego zdaniem nie służy ona ani Stanom Zjednoczonym, ani sojusznikom. - Bardziej służy tym, którzy źle życzą Stanom Zjednoczonym – powiedział. Stąd, jak dodał, jest przekonany, że dojrzała demokracja amerykańska z tą sytuacją sobie poradzi.

Wiceminister odniósł się ponadto do pojawiających się komentarzy ze strony polityków opozycji, którzy podobnych scen spodziewają się po przegranej PiS w wyborach w przyszłości. Taką opinię wyraziła na Twitterze posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. - Jeśli w ten sposób wygląda zmiana władzy w USA, to boję się myśleć, jak ona w przyszłości może wyglądać w Polsce – napisała.

Podobne sceny, jak do tej pory mieliśmy w 2016 roku i to opozycja, która powiedziała, że ulicą i zagranicą chce wrócić do władzy, okupowała parlament. Było to historyczne okupowanie parlamentu wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker

Sympatycy prezydenta USA Donalda Trumpa wtargnęli w środę do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu, który zebrał się, aby zatwierdzić wyborczą wygraną prezydenta-elekta Joe Bidena. Demonstrantom udało się wejść m.in. do sali obrad Izby Reprezentantów oraz biura szefowej tej izby Nancy Pelosi. Zdjęcia przechadzających się po korytarzach Kongresu sympatyków Trumpa z flagami Konfederacji oraz bronią obiegły cały świat. Według informacji waszyngtońskiej policji, w trakcie środowych zamieszek śmierć poniosły cztery osoby.

Po tym, gdy demonstranci opuścili budynek Kapitolu, Kongres wznowił obrady i oczekuje się, że w ciągu najbliższych godzin zatwierdzi wyborcze zwycięstwo Bidena. Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser ogłosiła, że stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli do pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta.

PAP/mt