fot. Clément Bucco-Lechat/Wikimedia
Dwukrotny zdobywca kryształowej kuli za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w skokach narciarskich specjalnie dla Polskiego Radia Koszalin opowiedział o przygotowaniach do zbliżającego się sezonu oraz postawionych sobie celach. Popularny „Schlieri” mówił także o tym, co chciałby robić po zakończeniu kariery.
Radosław Żmudziński: Mamy trudny okres. Jest pandemia koronawirusa. Jakiś czas temu miał pan operację oka. Latem pojawiła się infekcja. Stracony niemal miesiąc. Jaki jest więc stan zdrowia Gregora Schlierenzauera?
Gregor Schlierenzauer: Ten rok będzie wyzwaniem dla każdego z nas. Na szczęście, jestem już zdrowy. Moja rodzina także. Wszystko jest w porządku. Jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że będzie tak przez cały sezon.
RŻ: W Austrii drugi lockdown. Wprowadzono godzinę policyjną. Ograniczono działalność lokali gastronomicznych. Czy dla sportowców, dla pana zmieniło się coś na treningach?
GS: W Niemczech i innych krajach jest podobnie. Profesjonalni sportowcy mogą jednak swobodnie trenować. Dla mnie niewiele się zmieniło, choć oczywiście są ograniczenia w tym normalnym życiu.
RŻ: Wrócił pan do podstaw. Trenuje z Wernerem Schusterem. Andreas Widhölzl jest pierwszym trenerem kadry narodowej. Jak pan to łączy?
GS: Korzystam z rad obydwu trenerów. Pracuje nam się bardzo dobrze. Werner Schuster doradza mi „zakulisowo”, a Andreas Widhölzl ma świetne oko do wyszukiwania błędów. Treningi latem były całkiem owocne. Mam nadzieję, że moja forma będzie rosła z zawodów na zawody i niebawem wrócę na szczyt.
RŻ: Czego pan szuka, by wrócić do formy? Czasem jest przecież tak, że wszystko na najeździe czy w locie wygląda dobrze, a skok jest nieudany.
GS: Dobrze to ująłeś. Najważniejsza jest praca nad moją psychiką. Muszę mieć „czystą głowę” i poczuć, jak powinien wyglądać dobry skok. Ważne są tu detale.
RŻ: 26 września wygrał pan mistrzostwa Austrii na normalnej skoczni. Czy może to być taki punkt przełomowy do powrotu na szczyt?
GS: Nie sądzę. Raczej to potwierdzenie, że jestem na dobrej drodze. To taka motywacja. Lato jednak się skończyło. Trzeba skupić się na Pucharze Świata. Jestem zmotywowany do ciężkiej pracy.
RŻ: Ostatnie sześć lat to trudny dla pana okres. Ostatnie podium w grudniu 2014 roku. Później roczna przerwa. Głód zwycięstwa jest ogromny.
RŻ: Celem na ten sezon jest powrót na szczyt. Chcę wygrywać konkursy. Chcę stać na podium. Muszę być jednak cierpliwy, co nie jest łatwe. Jest teraz dużo świetnych zawodników. Potrzebuję kilku dobrych momentów i odrobiny szczęścia. Dobrze, że sezon jest długi. Zapewniam, że dam z siebie wszystko i skok po skoku mój potencjał będzie wzrastał.
RŻ: Za dwa tygodnie inauguracja Pucharu Świata. Zamierza pan wystartować inauguracyjnych w Wiśle?
GS: Trudno powiedzieć, bo przecież musimy być zdrowi. Zakładamy oczywiście, że zawody odbędą się normalnie za nieco mniej niż dwa tygodnie.
RŻ: Kto pana zdaniem w tym roku powalczy o kryształową kulę?
GS: Stoch, Kubacki, Tande, Lindvik, Eisenbichler, Kraft, Geiger. Jest wielu dobrych zawodników. Mogą zadecydować małe różnice. Nie wolno także zapominać o Kobayashim.
RŻ: Czy są zawody, na które czeka pan z niecierpliwością?
GS:
To trudne pytanie. Będę szczęśliwy, jeśli w ogóle odbędą się konkursy z
kibicami. Mam kilka szczęśliwych miejsc. Uwielbiam Turniej Czterech
Skoczni, Oslo, Willingen, Planicę, Zakopane. Czekam jednak z
niecierpliwością na zawody w Polsce, gdzie jest niesamowita atmosfera,
którą tworzą kibice. To będzie naprawdę interesujący rok i sezon.
RŻ:
W tym sezonie odbędą mistrzostwa świata w Planicy. Dwa lata temu
skoczył pan na Letalnicy 253,5 metra. Rekord nie został uznany, bo skok
był podparty. To wyjątkowa skocznia i miejsce. Czy są szczególne
przygotowania do tej imprezy?
GS: Myślę,
że planowanie w tym momencie nie ma sensu. Celej jest powrót na szczyt.
Mistrzostwa świata w lotach będą niesamowite, bo to w końcu Planica i wyjątkowa skocznia
- jak te na Turnieju Czterech Skoczni. Jak już mówiłem, chcę z dnia na dzień
oddawać coraz lepsze skoki.
RŻ:
Jest pan doświadczonym zawodnikiem. Jeszcze kilka lat skakania przed
panem. Czy jest jednak coś, czym chciałby się pan zająć po zakończeniu
kariery?
GS: Nie jestem jeszcze
przekonany do tego. Kocham skoki narciarskie, kocham generalnie sport.
Chciałbym dać coś młodym ludziom, spełniać ich marzenia. Nie wiem, czy
droga trenera byłaby dla mnie dobra. Może odpowiadałaby mi taka rola,
jaką pełni obecnie w PZN-ie Adam Małysz? Zobaczymy, co będzie dalej.
Jest wiele rzeczy, które można robić po zakończeniu kariery,
niekoniecznie związanych ze skokami. Warto też zrobić sobie przerwę od
skoków, ale do tego daleka droga.
RŻ: Co doradziłby pan kibicom w tym trudnym czasie, jakim jest pandemia?
GS:
Bądźcie cierpliwi każdego dnia. Uprawiajcie sport. Odżywiajcie się
zdrowo. Zróbcie też coś dla siebie, poświęćcie na to chociaż 10 lub 15 minut dziennie. To bardzo ważne. To też dobry
czas, by przemyśleć, co chce się robić dalej w życiu.
RŻ:
Na zakończenie, czy mógłby pan pozdrowić naszych kibiców w języku
polskim? Czy uda się powiedzieć „pozdrawiam wszystkich kibiców i
słuchaczy Polskiego Radia Koszalin”?
GS: Nie
jestem dobry w języku polskim. Znam tylko „dziękuję” i „smacznego”
(śmiech). Jestem bardzo wdzięczny polskim kibicom za fantastyczny
doping. Zawsze są ze swoimi zawodnikami i ich rywalami. Dziękuję za wspaniałe emocje, które mogłem doświadczyć w Polsce. Czekam z
niecierpliwością na zawody w Wiśle - mam nadzieję, że się odbędą.
Zostańcie w domach, trzymajcie się ciepło i do zobaczenia na skoczniach!