fot. wikimedia.org
Zwyczaj tzw. święconki wpisał się w przygotowania do wielkanocnego śniadania. Kościoły wypełniają się wiernymi, którzy w udekorowanych koszyczkach przynoszą do poświęcenia to, co znajdzie się na świątecznym stole - m.in. sól, wędliny, pieczywo i jajka.

Zdarzają się sytuacje, że wierni proszą o powtórzenie obrzędu, bo twierdzą, że na ich koszyk nie skapnęła woda święcona. - Nie ma takiej potrzeby - mówi ks. Lucjan Huszczonek z parafii św. Maksymiliana Kolbe w Słupsku. I żartuje, że intensywne kropienie może być niebezpieczne:

- W naszym kościele, przy okazji niedzieli palmowej, zdarzyło się, że przy mocnym machnięciu spadło kropiło z rączki i poleciało na chór. Bogu dzięki złapali tę miotełkę, ale to może być niebezpieczne. To przede wszystkim modlitwa uświęca, a nie ta woda, która spadnie.

Przez całą Wielką Sobotę oprócz święcenia pokarmów w kościołach odbywają się czuwania przy Bożym Grobie.

ms/ds