fot. CSWL Drawsko/Marcin Czerwiński
Ponad 9 tys. hektarów należących do gmin Drawsko Pomorskie i Kalisz Pomorski chce włączyć w swoje granice gmina Ińsko. Powód? Tzw. "podatek poligonowy", który przyniósłby Ińsku blisko 10 milionów złotych rocznie.

Drawsko Pomorskie oraz Kalisz Pomorski otrzymują rocznie około 29 mln zł od Ministerstwa Obrony Narodowej za użytkowanie przez wojsko leżącego w ich granicach poligonu drawskiego. Te pieniądze znacznie rekompensują obu gminom uciążliwe sąsiedztwo. - My też sąsiadujemy z poligonem, kilka miejscowości mamy tuż przy jego granicach, ale żadnych pieniędzy nie otrzymujemy - podnosi Jacek Liwak, burmistrz Ińska, który uważa sytuację za mocno niesprawiedliwą. - Skoro poligon leży pomiędzy naszymi trzema gminami, powinniśmy solidarnie czerpać z tego korzyści.

Pękające domy i zniszczone drogi

Pieniądze włodarz Ińska chciałby wykorzystać przede wszystkim na remonty i przebudowę niszczonej w dużej mierze przez wojsko infrastruktury drogowej. Choćby znajdującej się w fatalnym stanie tzw. "drogi poligonowej", której znaczna część należy do Ińska. - Ciężki sprzęt wojskowy dojeżdża tędy na ćwiczenia, a komendant poligonu regularnie zwraca się do nas o jej naprawę. To sytuacja kuriozalna, bo jednocześnie nie otrzymujemy od wojska żadnych pieniędzy, które moglibyśmy na takie naprawy przeznaczyć - wskazuje burmistrz.

Cierpią także sami mieszkańcy. Najbardziej ci ze wsi Studnica i Czertyń. Oprócz widoku przejeżdżających tamtędy kolumn wojskowych, mają także bezpośredni "nasłuch" na to, co dzieje się na poligonie. Studnica leży bowiem zaledwie kilkaset metrów od poligonowej strzelnicy, a około półtora kilometra od Czertynia znajduje się największy pas taktyczny, gdzie regularnie odbywają się manewry. Do tego także miejsce detonacji niewybuchów z całego województwa. - Jak zaczną walić, to cały dom się trzęsie, ściany pękają, a nieraz i szyby z okien lecą - mówią tutejsi mieszkańcy.

"Cierpimy i nic z tego nie mamy"

Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że poligon tu był, jest i będzie, ale chcieliby coś z tego mieć. - My cierpimy, a wszystko co dobre, czyli pieniądze spływają do Kalisza Pomorskiego i Drawska - mówią rozgoryczeni i wyraźnie sfrustrowani sytuacją: - Proszę zobaczyć, jak wyglądają wioski między Kaliszem a Drawskiem, a jak u nas. Oni to wszystko mają z poligonu, a my nie mamy pieniędzy na nic. Dlatego też popierają dążenia swojego burmistrza.

Ten zaś chce rozszerzenia granic gminy o ponad 9 tys. hektarów poligonu, należących obecnie do Kalisza Pomorskiego i Drawska Pomorskiego. - Najbliższe miejscowości zamieszkałe w gminie Kalisz znajdują się kilkanaście kilometrów stąd. Na kogo to zatem bardziej oddziałuje: na naszych mieszkańców czy na mieszkańców gminy Kalisz - uzasadnia roszczenia Jacek Liwak.

Nadrzędnym celem jego dążeń jest tzw. "podatek poligonowy", czyli opłata wnoszona przez MON za użytkowanie przez wojsko samorządowych gruntów, na których znajduje się poligon. - Jeśli nasz plan by się powiódł, poligon zostałby podzielony na trzy części, co przyniosłoby nam szacunkowo 8-9 milionów złotych rocznie. Te pieniądze są potrzebne, żebyśmy mogli zniwelować niedogodności, które naszych mieszkańców dotykają z powodu funkcjonowania poligonu - mówi włodarz Ińska.

Tysiące hektarów kosztem sąsiadów

Problem w tym, że grunty, które chciałoby przejąć Ińsko należą do sąsiadów. Przede wszystkim Kalisza Pomorskiego, który miałby zostać uszczuplony o ok. 8,5 tys. ha. - Gmina Kalisz Pomorski jest niepodzielna, bez względu na to, jak daleko od poligonu znajdują się domy - podkreśla burmistrz Michał Hypki, który jest wyraźnie zirytowany dążeniami Ińska. - Żeby sobie poprawić wizerunek i zyskać łatwe pieniądze nagle wyciąga się rękę po cudzą gminę. Takich rzeczy po prostu się nie robi. Jeżeli ktoś nie radzi sobie z rządzeniem, powinien postąpić tak, jak gmina Ostrowice i dać się podzielić między sąsiadów, a nie szarpać silniejszego - uważa.

- Wtedy, kiedy myśmy walczyli o podatek poligonowy gmina Ińsko nie udzielała się w żaden sposób, a teraz znalazła metodę na zwiększenie swojego budżetu naszym kosztem - wtóruje włodarzowi Kalisza zastępca burmistrza Drawska Pomorskiego Marek Tobiszewski.

Protesty sąsiadów nie zrażają jednak burmistrza Ińska. - Ten poligon, to jest coś, co nam się należy, bo ta uciążliwość po prostu jest - kwituje Jacek Liwak. Dlatego też Iński ratusz kompletuje wniosek w sprawie rozszerzenia granic gminy i na początku stycznia 2018 roku zamierza skierować go do wojewody. Stamtąd trafi on do kancelarii Rady Ministrów i rząd będzie miał dwanaście miesięcy na podjęcie decyzji w tej sprawie.


RW/ez

Posłuchaj

Ińsko walczy o polgon Drawsko i Kalisz o planach Ińska