
Na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino jest odprawiana msza święta w intencji poległych w walkach o wzgórze.
Pełniący
obowiązki szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan
Kasprzyk przypomina, że walka o Monte Cassino nie była zwykłą bitwą dla
żołnierzy generała Andersa. Generał zdecydował się podjąć wyzwanie,
ponieważ od klęski wrześniowej z 1939 roku Polacy jako zbrojna formacja
nie odnieśli żadnego znaczącego militarnego sukcesu. Generał Anders
uważał, że jeżeli uda się zdobyć niezdobyte dotąd wzgórze, to ta bitwa
okryje chwałą jego żołnierzy. Zarazem - przypomina Jan Kasprzyk -
zwycięstwo w tej bitwie dawało szansę na to, by alianci w rozgrywce ze
Stalinem stanęli po stronie Polaków.
Niemcy zaciekle bronili wzgórza i klasztoru ponieważ mieli świadomość, że utrata tej pozycji umożliwi aliantom marsz na Rzym.
Jan
Kasprzyk przypomina, że bitwa choć zwycięska, była okupiona wielkimi
stratami. W bitwie zginęło blisko tysiąc polskich żołnierzy, ponad 300
uznano zaginionych, blisko 3 tysiące zostało rannych. Pierwsze natarcie
załamało się jednak drugie, po którym 18 maja 1944 roku na ruinach
klasztoru załopotała biało-czerwona flaga, pokazało, że Polacy są w
stanie dokonać rzeczy niemożliwych - podkreśla Jan Kasprzyk. Dodaje, że
choć Polacy zrobili wszystko, by pokazać, jak wielką mają wolę walki i
wyzwolenia Polski, nasi sojusznicy nie docenili wysiłku żołnierzy 2.
Korpusu Polskiego. Początkowo polscy żołnierze otrzymywali pochwały i
ordery, ale już po roku Churchill powiedział generałowi Andersowi, że
nie potrzebuje 2. Korpusu Polskiego. Jan Kasprzyk podkreśla, że Polska
przegrała grę na arenie międzynarodowej, dlatego że alianci zachodni
zaczęli paktować ze Stalinem.
Żołnierze
2. Korpusu Polskiego mimo świadomości, że ich sojusznicy nie staną po
stronie Polski, kontynuowali zwycięski szlak, wyzwalając w kolejnych
miesiącach między innymi Ankonę, Bolonię i wiele miasteczek we Włoszech.
IAR/ds