Karę roku pozbawienia wolności usłyszał Czesław M., który przyznał się do podpalenia samochodów Aleksandra Jacka. Jego mocodawca, biznesmen Andrzej O. został skazany na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności. Mężczyźni muszą też zapłacić poszkodowanemu i jego żonie po 40 tysięcy złotych nawiązki za doznane szkody.
Podpalenie samochodów, do którego doszło w kwietniu 2014 roku to pokłosie działalności Aleksandra Jacka. Szef Stowarzyszenia "Nasz Słupsk" ujawnił m.in., że Andrzej O. nielegalnie użytkuje wybudowany przez siebie biurowiec. To miało spowodować odwet ze strony biznesmena.
Uzasadniając wyrok sędzia Marcin Machnik podkreślał, że nie ma wątpliwości co do winy obu oskarżonych. Tłumaczył również, że Czesław M. usłyszał karę bezwzględnego pozbawienia wolności, bo ma na swoim koncie kilka innych wyroków. Natomiast Andrzej O. zasługiwał na taki wymiar ze względu na powagę czynu.
Szef Stowarzyszenia "Nasz Słupsk" jest zadowolony z wyroku. I przyznaje, że to koniec pewnego etapu, ale nie koniec sądowej batalii:
- Została rozwiązana kryminalna strona tego wydarzenia, a ponieważ materiały są bardzo obszerne i wynika z nich wiele powiązań z byłą władzą, to myślę, że trzeba wyjaśnić kwestię udziału urzędników za czasów pana Kobylnickiego w tym wydarzeniu.
Obaj skazani nie pojawili się na sali rozpraw. Wyrok jest nieprawomocny.
