Byłe zawodniczki Piłki Ręcznej Koszalin poinformowały, że pieniądze na ich konta wpłynęły w piątek: - Nasze wynagrodzenia zostały zwrócone, łącznie z odsetkami. Cieszymy się, że ta sprawa dobiegła końca, ale trwała zdecydowanie dłużej niż powinna. Sprawa jest dla nas zamknięta. Szkoda tylko, że nie każda z nas może to powiedzieć.
Na pieniądze czekają jeszcze m.in. obrotowa Barbara Choromańska, która zaległe wynagrodzenie ma otrzymać w dwóch ratach (pierwsza wpłynęła na konto) oraz rozgrywająca Anna Mączka, która - jak poinformowała - nie ma jeszcze pieniędzy, a z klubem rozmawia poprzez prawników.
Roman Granosik, prezes Piłki Ręcznej Koszalin potwierdził, że większość zawodniczek otrzymała zaległe pieniądze. Przypomniał też, że sytuacja finansowa klubu jest trudna, a związane to jest z wycofaniem się na początku sezonu sponsora tytularnego:
- Część zawodniczek została spłacona. Mamy z paroma zawodniczkami podpisane porozumienia, że uregulujemy to jeszcze albo w tym roku lub na początku przyszłego. Jeżeli jednak nie uda nam się pozyskać sponsora, to funkcjonowanie naszego klubu będzie pod dużym znakiem zapytania. Dotacja miejska nie wystarczy, abyśmy mogli normalnie funkcjonować.
Roman Granosik poinformował, że prowadzi rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Dodał, że są one trudne i długie. W ostatnim czasie klub otrzymał też 200 tysięcy złotych z urzędu miasta, w ramach ogłoszonego konkursu na promocję Koszalina. Miasto przyznało też dotację na pierwsze półrocze nowego roku. Wyniesie ona pół miliona złotych.
Piłka Ręczna Koszalin zajmuje siódme miejsce w ekstraklasie szczypiornistek. Koszalinianki w niedzielę zagrają na wyjeździe z MKS-em Lublin. Początek o 16.00.
Radosław Zmudziński / jr
