
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski powiedział, że do zakończenia śledztwa dotyczącego śmiertelnego postrzelenia naganiacza na polowaniu z udziałem 16 duńskich myśliwych Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu potrzebuje nowej opinii biegłego z zakresu organizacji polowań.
Zbiorowe polowanie na dziki zorganizowane zostało dla 16 duńskich myśliwych 10 listopada 2019 r. w lasach Nadleśnictwa Gościno na terenie działania lokalnego koła łowieckiego. 47-letni Andrzej K., mieszkaniec powiatu kołobrzeskiego, który pełnił rolę naganiacza, został śmiertelnie postrzelony. Pocisk trafił go w klatkę piersiową. To było przyczyną śmierci, co potwierdziła sekcja zwłok przeprowadzona w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie.
Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu wszczęła śledztwo i po półtora roku jego prowadzenia, w maju 2021 r. przedstawiła zarzuty dwóm osobom: organizatorowi i prowadzącemu polowanie Mieczysławowi S. oraz jednemu z 16 duńskich myśliwych. Ten usłyszał je i został przesłuchany w charakterze podejrzanego w ramach międzynarodowej pomocy prawnej wiele miesięcy później. Pomoc prawna była ponawiana ze względów proceduralnych. Zmienił się także prokurator prowadzący śledztwo.
Aktualnie trwające ponad 5 lat postępowanie zbliża się do końca, ale, jak przekazał PAP prok. Gąsiorowski, potrzebna jest jeszcze nowa opinia biegłego z zakresu organizacji polowań. Z tą, którą prokuratura uzyskała po rozpoczęciu śledztwa, problem jest taki, że gdy była sporządzana, duński myśliwy nie miał jeszcze statusu podejrzanego.
- Był świadkiem, w tym charakterze był przesłuchany i jego zeznania brane były pod uwagę przy sporządzaniu opinii. Niestety, taka opinia nie może być dowodem w sprawie. Nie wolno używać tej dokumentacji w sytuacji, gdy status duńskiego myśliwego zmienił się ze świadka na podejrzanego. Musi być wydana nowa opinia, która uwzględnia ten fakt. Biegły musi wypowiedzieć się ponownie i wziąć pod uwagę to, co duński myśliwy wyjaśniał już jako podejrzany poinformował prok. Gąsiorowski.
Prokuratura oczekuje tej kluczowej do zakończenia śledztwa opinii w maju.
Organizator i prowadzący polowanie łowczy Mieczysław S. jest podejrzany o narażenie ośmiu ludzi z nagonki i dwóch podkładaczy psów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Miał zezwolić myśliwym na oddanie strzału w terenie zalesionym i w odległości mniejszej od wymaganych co najmniej 100 m od naganiaczy. W konsekwencji doszło do śmiertelnego postrzelenia jednego z nich.
Drugim z podejrzanych jest myśliwy, obywatel Danii, któremu prokuratura zarzuciła nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka. Z ustaleń w śledztwie wynika, że nie zachował szczególnej ostrożności przy oddaniu strzału ze sztucera do zwierzyny znajdującej się od niego w odległości kilku metrów, gdy naganiacz był w odległości ok. 50 m, a powinien w nie mniejszej niż 100 m.
Obaj podejrzani nie przyznali się do zarzucanych czynów, za których popełnienie grozi odpowiednio do 3 i do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura w śledztwie uzyskała ekspertyzy m.in. z zakresu kryminalistyki, balistyki. Specjaliści, którym przekazano zabezpieczoną broń użytą w polowaniu i pocisk znaleziony w ciele naganiacza, wytypowali tę, z której oddany został zabójczy strzał. W konsekwencji ustalono jej użytkownika.
Śmiertelnie postrzelony 47-latek brał już wcześniej udział w polowaniach jako naganiacz.
PAP/aś
