Przypomnijmy, wybrani pracownicy oraz kadra kierownicza Polskiej Żeglugi Bałtyckiej zapewnili sobie gigantyczne odprawy w przypadku zwolnienia z pracy. Odpowiednie aneksy do umów o pracę przygotowano tuż przed wyborami parlamentarnymi. Informację do publicznej wiadomości jako pierwszy podał wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka. Wkrótce potem parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej poseł Marek Hok i senator Janusz Gromek, po dokonaniu kontroli poselskiej w spółce, potwierdzili te doniesienia.
Do sprawy odniósł się poseł Prawa i Sprawiedliwości Czesław Hoc, który uznał zarzuty za absurdalne i w imieniu pracowników PŻB, których sprawa dotyczy, zapowiedział kroki prawne: - W trosce o prestiż i o renomę naszej firmy PŻB nie mogę pozwolić, żeby nieprawdziwe informacje rozprzestrzeniały się. Strony, które zostały pomówione, że otrzymały gigantyczne odprawy, rozważają kroki prawne w trzech aspektach: podanie do publicznej wiadomości informacji nieprawdziwych, naruszenie przepisów RODO i poinformowanie o niejawnych dokumentach firmy. Są rozważane kroki prawne wobec tych ludzi, m.in. wobec pana wiceministra infrastruktury Arkadiusza Marchewki.
Sprawę skomentował wiceprzewodniczący rady nadzorczej PŻB Piotr Szczygielski, który również uważa, że prawdopodobnie prawo zostało złamane, tyle że dotyczy to osób, które podpisały aneksy o gigantycznych odprawach: - Należy rozważać, czy te działania nie wyczerpywały znamion czynu zabronionego, w szczególności działania na szkodę spółki i przekroczenia uprawnień. Sposób zmian kontraktów, polegający na tym, że wydłużono okresy wypowiedzenia łącznie z zakazem konkurencji do 15 miesięcy, przy jednoczesnych wysokich wynagrodzeniach, powoduje konieczność milionowych wypłat. A to rodzi poważne wątpliwości co do legalności tych działań.
Wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka zapowiedział już wstrzymanie wypłacenia odpraw w przypadku wypowiedzenia umów o pracę dotychczasowej kadrze kierowniczej.
mw/ar
