fot. pixabay.com
W niedzielę, 5 lutego br. weszło w życie embargo Unii Europejskiej na produkty z ropy, w tym paliwa gotowe z Rosji, nałożone w związku z rosyjską napaścią na Ukrainę. Eksperci nie spodziewają się zakłóceń na rynku po wprowadzeniu embarga.

Unijne embargo na import rosyjskich paliw gotowych jest kolejnym, po wprowadzeniu 5 grudnia ub.r. embarga na rosyjską ropę oraz wejściu w życie uzgodnionego przez UE, G7 i Australię limitu ceny rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską na poziomie 60 dol. za baryłkę.

Gwałtownych wzrostów cen paliw po wejściu w życie embargo na paliwa z Rosji nie spodziewa się w najbliższych tygodniach Polska Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) oraz Polska Izba Paliw Płynnych (PIPP).

- Obecnie nie ma podstaw, by w najbliższych tygodniach spodziewać się poważnych zaburzeń rynkowych czy też gwałtownych wzrostów cen - wskazali przedstawiciele POPiHN I PIPP. Dodali, że branża na bieżąco podejmuje działania, które zwiększają poziom bezpieczeństwa energetycznego kraju. - Dzięki temu paliw w Polsce nie zabraknie - podkreślili.

Jak mówił PAP wiceprezes ds. handlu spółki Unimot Robert Brzozowski, jego firma też nie spodziewa się zakłóceń na rynku po wprowadzeniu embarga. Unimot to największy niezależny importer paliw w Polsce, a także operator sieci ponad 100 stacji paliw pod marką Avia.

- Grupa Unimot przygotowuje się do uniezależnienia od dostaw paliw z Rosji od momentu wybuchu wojny w Ukrainie. Produkt jest dostępny i nie spodziewamy się większych zawirowań na rynku, ale nie można ich również zupełnie wykluczyć. Gdyby nastąpiła panika na rynku, jak miało to miejsce w marcu 2022 r., podaż może okresowo nie nadążyć za wzmożonym popytem - mówił PAP Brzozowski.

PKN Orlen zapewnił, że jest w pełni przygotowany na niedzielne embargo dot. dostawy produktów ropopochodnych, w tym diesla z Rosji. Jak mówił PAP główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski, nie ma zatem obaw, że paliw w Polsce może zabraknąć. Przedstawiciele spółki przypomnieli, że koncern już w lutym 2022 r., wkrótce po wybuchu wojny w Ukrainie, zrezygnował z importu ropy naftowej drogą morską, podobnie jak z importu rosyjskiego diesla.

- Z naszej perspektywy nie widać zagrożenia deficytem diesla. Wprowadzenie embarga na paliwa z Rosji zapowiedziano bowiem ponad pół roku temu. Dlatego był odpowiedni czas, by wszyscy się do tego przygotowali. Deficyt diesla na globalnym rynku mogą dodatkowo uzupełnić Chiny, które ostatnio wyraźnie zwiększyły eksport paliw. Już w listopadzie Chiny eksportowały 500 tys. ton baryłek dziennie oleju napędowego - powiedział Czyżewski.

Rada UE w sobotę formalnie przyjęła dwa pułapy cenowe dla rosyjskich produktów ropopochodnych, jak również dla takich produktów wywożonych z Rosji. Decyzja jest elementem sankcji wprowadzanych przez Zachód na Rosję za jej inwazję na Ukrainę.

Pułapy to 100 dol. za baryłkę produktów naftowych premium, takich jak olej napędowy, i 45 dolarów za baryłkę tzw. produktów przecenionych, takich jak olej opałowy. Mają one zacząć obowiązywać od 5 lutego.

Przewidziano 55-dniowy okres przejściowy dla statków przewożących rosyjskie produkty ropopochodne, które zostały kupione i załadowane do 5 lutego i zostaną rozładowane przed 1 kwietnia br.

Ponadto Rada UE poinformowała, że powróci do przeglądu mechanizmu pułapu cenowego dla ropy od połowy marca, a przegląd będzie się odbywał regularnie co dwa miesiące. Rada podjęła 3 grudnia 2022 r. decyzję, w której ustalono górną granicę ceny rosyjskiej ropy naftowej na poziomie 60 dol. za baryłkę.

PAP/zn