PAP/EPA/Rungroj Yongrit
Piłkarska reprezentacja Polski może po raz pierwszy w XXI wieku awansować do 1/8 finału mistrzostw świata. Wystarczy jej remis w środowym meczu z Argentyną w Dausze, a może okazać się, że nawet skromna porażka.

Bez względu na dalsze losy drużyny Czesława Michniewicza w Katarze, biało-czerwoni już mają powody do zadowolenia. Po raz pierwszy w XXI wieku (i pierwszy od 1986 roku) nie przegrali na mundialu swojego meczu otwarcia, remisując z Meksykiem 0:0, a następnie wygrali pierwszy w tym stuleciu mecz MŚ, który nie był jedynie o honor - 2:0 z Arabią Saudyjską.

W trakcie mundiali 2002, 2006 i 2018, po dwóch porażkach w grupie, tracili szansę awansu. Wygrywali wówczas jedynie swoje trzecie spotkania, które nie miały już stawki.

Efekt ostatnich występów jest taki, że drużyna Michniewicza prowadzi w tabeli grupy C z dorobkiem czterech punktów. O jeden wyprzedza Argentynę (bilans bramek 3-2) i Arabię Saudyjską (2-3), a o trzy Meksyk (0-2).

Biało-czerwoni są jedną z trzech drużyn tego mundialu, obok Brazylii i Maroka, które nie straciły jeszcze gola. To zasługa m.in. świetnie spisującego się w bramce Wojciecha Szczęsnego, który m.in. obronił rzut karny z Saudyjczykami. W defensywie wyróżniają się Bartosz Bereszyński i Kamil Glik, dobre recenzje zbiera też Jakub Kiwior.

Łącznie, licząc z mundialem w Rosji, polscy piłkarze nie stracili gola w trzech kolejnych meczach imprezy tej rangi (w 2018 roku na koniec fazy grupowej pokonali Japonię 1:0).

W środę „zero” w rubryce straconych goli wystarczy, aby powtórzyć osiągnięcie drużyny prowadzonej przez Antoniego Piechniczka w 1986 roku, kiedy po raz ostatni Polska grała w fazie pucharowej i była wśród 16 najlepszych reprezentacji globu.

Sytuacja skomplikuje się, jeśli to Argentyna dopisze do swojego dorobku trzy punkty. Wtedy biało-czerwoni będą potrzebować korzystnego wyniku w meczu Meksyku z Arabią Saudyjską. Odpadną z turnieju, jeśli zwycięży Arabia Saudyjska, a jeśli będzie remis, to wszystko zależeć będzie od rozmiarów porażki kadry Michniewicza. Przy równej liczbie punktów o kolejności decyduje bowiem najpierw różnica bramek, a następnie liczba strzelonych goli.

Niewykluczone, że zadecyduje nawet liczba żółtych i czerwonych kartek (przy równej liczbie punktów, goli, bezpośrednich meczach). Obecnie biało-czerwoni są lepsi w klasyfikacji fair play od Meksykanów i Saudyjczyków. Jeśli i to kryterium nie przyniesie rozstrzygnięcia, odbędzie się losowanie.

Środowy mecz wzbudza duże zainteresowanie w całym piłkarskim świecie, będzie bowiem okazją do rywalizacji Lewandowskiego z Lionelem Messim.

34-letni polski napastnik już dwukrotnie był wybierany Piłkarzem Roku na świecie w plebiscycie FIFA, ale nie ma w swojej kolekcji wymarzonej „Złotej Piłki” - tę nagrodę starszy o rok Argentyńczyk otrzymał aż siedmiokrotnie. W 2021 roku wyprzedził Lewandowskiego zaledwie o 33 punkty - zebrał 613, a Polak - 580.

Messi pobił niezliczoną liczbę rekordów klubowych, europejskich i światowych. Jednym z jego niezwykłych dokonań było poprawienie rekordu Niemca Gerda Muellera w liczbie goli zdobytych w roku kalendarzowym. Od stycznia do grudnia 2012 roku strzelił ich 91.
Lewandowski w meczu z Arabią Saudyjską strzelił swojego pierwszego w MŚ, a przy okazji przeszedł do historii jako pierwszy polski piłkarz, który ma trafienia zarówno na mundialu, jak i w mistrzostwach Europy.

Messi strzelił już dwa gole w MŚ 2022 (po jednym z Saudyjczykami i Meksykanami), zaś łącznie w turniejach tej rangi osiem.
Argentyńczycy przed mundialem w Katarze mogli pochwalić się serią 36 meczów bez porażki. Do wyrównania rekordu świata Włochów zabrakło im co najmniej remisu z Arabią Saudyjską. Porażkę 1:2 okrzyknięto jedną z największych sensacji w historii mistrzostw świata.

Bilans dotychczasowych meczów Polski z Argentyna jest niekorzystny dla biało-czerwonych, którzy w dotychczasowych 11 spotkaniach zanotowali trzy zwycięstwa, dwa remisy i sześć porażek.

Początek środowego meczu w Dausze o godz. 20. Spotkanie poprowadzi holenderski arbiter Danny Makkiele. O tej samej porze Meksyk zagra z Arabią Saudyjską.

PAP/zn