fot. SKS Starogard Gdański
W piątej kolejce Suzuki I Ligi Żak Koszalin przegrał w Miejskiej Hali Sportowej im. Andrzeja Grubby w Starogardzie Gdańskim z Kociewskimi Diabłami 76:91. Tym samym podopieczni Rafała Knapa ponieśli trzecią porażkę z rzędu.

Celem obu zespołów w tym sezonie jest awans do play-offów. Dlatego czwartkowe spotkanie może mieć istotny wpływ na to, który z nich znajdzie się w najlepszej ósemce. Przed Żakiem było trudne zadanie z kilku powodów. Po pierwsze, defensywa biało-niebieskich jest jedną z najgorszych w rozgrywkach. Poprawy tego elementu nie ułatwiało rozegranie tego starcia na jednym z najtrudniejszych terenów. Sami zawodnicy twierdzą bowiem, że Kociewskie Diabły mają najlepszych kibiców w lidze. Dodatkowo szkoleniowiec Żaka nie mógł skorzystać z Mateusza Kaszowskiego, który zmaga się z urazem kostki. Zastąpił go Cezary Karpik.

Dodatkowym „smaczkiem” starcia był fakt, że trenerem Kociewskich Diabłów jest Kamil Sadowski, który kilka lat temu pracował w Koszalinie. Z kolei Mateusz Itrich grał wcześniej w Starogardzie Gdańskim, a zawodnik gospodarzy Wojciech Czerlonko ma korzenie koszalińskie - jego mama Małgorzata jest bowiem byłą reprezentantką kraju i wychowanką AZS-u Koszalin.

Spotkanie otworzył Jakub Dłoniak lay-upem spod kosza. Jednakże koszalinianie nie cieszyli się długo z prowadzenia, bowiem rzutem z wyskoku odpowiedział Jakub Motylewski. Obie drużyny przez niemal całą kwartę grali punkt za punkt i co chwilę zmieniały się na prowadzeniu. W ostatnich sekundach pierwszej części spotkania to jednak Żak przeprowadził kilka szybkich ataków i po pierwszych dziesięciu minutach schodził na krótką przerwę, prowadząc 22:15.

Druga część meczu źle rozpoczęła się dla Żaka. Najpierw trzy punkty zainkasował Daniel Ziółkowski, a kilka sekund później Piotr Lis trafił za dwa. Koszalinianie zaczęli popełniać proste błędy, a po stratach Artura Łabinowicza i Macieja Szewczyka, którzy przekroczyli z piłką linię boiska, SKS doprowadził do remisu. Chwilę później był już na dwupunktowym prowadzeniu (28:26). Trener Rafał Knap widząc słabszą postawę swoich podopiecznych, poprosił o czas. Przerwa w grze nie wpłynęła jednak pozytywnie na koszalinian, którzy wciąż mieli problemy ze skutecznością. Ich rzuty były także blokowane przez zawodników z Kociewia. Goście mniej dzielili się piłką i również przegrywali walkę na desce. W efekcie po 20 minutach było 36:47.

W trzeciej odsłonie Żak wziął się za odrabianie strat. Biało-niebieskim szło to jednak bardzo mozolnie. Po niespełna czterech minutach, m.in. akcji dwa plus jeden Wojciecha Pisarczyka i trójce Ajaya Sandersa, strata została zniwelowana do sześciu oczek (49:55). Chwilę później z boiska musiał zejść Maciej Marcinkowski po tym, jak popełnił piąte przewinienie. W grze koszalinian widać już było dużą nerwowość. SKS to wykorzystywał i odbudował przewagę. Po trzech kwartach górą dalej byli gospodarze (58:75).

W końcowych minutach Żak nie był w stanie już się poderwać. Defensywa gospodarzy była tak szczelna, że zawodnicy gości musieli oddawać rzuty z niemal nieprzygotowanych pozycji. Żak przebudził się dopiero na 3,5 minuty przed końcową syreną. Dwie trójki z rzędu trafili Artur Łabinowicz i Ajay Sanders. Był to jednak chwilowy zryw, ponieważ zza łuku odpowiedział Piotr Lis. SKS już ani na chwilę nie oddał zespołowi z Koszalina inicjatywy, który przegrał po raz trzeci z rzędu - tym razem 76:91 - i po raz czwarty w tym sezonie stracił ponad 90 punktów.

SKS Starogard Gdański - MKKS Żak Koszalin 91:76 (15:22, 32:14, 28:22, 16:18)

SKS: Jakub Motylewski 21 (8 zb.), Piotr Lis 19, Filip Małgorzaciak (7 as.), Daniel Ziółkowski, Wojciech Czerlonko 8 (10 zb., 6 as.) - Damian Janiak 11, Kacper Burczyk 5, Szymon Ćwikliński, Oskar Życzkowski 2.

Żak: Ajay Sanders 19 (7 zb.), Mateusz Itrich 11 (8 zb.), Wojciech Pisarczyk 10, Jakub Dłoniak 9, Cezary Karpik 4 - Artur Łabinowicz 17 (4 przechw.), Maciej Szewczyk 6, Maciej Marcinkowski 0 (5 fauli), Szymon Osipik 0, Kacper Droździel 0.

Radosław Zmudziński