W niedzielę referendum w sprawie odwołania wójta gminy Będzino

Radny Sławomir Bryliński powiedział, że najważniejszy jest udział mieszkańców w referendum i jasne określenie, czy chcą dalszego pełnienia urzędu przez wójta. Radni w minionych tygodniach organizowali spotkania z mieszkańcami, na których przedstawiali swoje stanowisko w tej sprawie. - Staraliśmy się dotrzeć do jak największej liczby mieszkańców. Organizowaliśmy spotkania w sołectwach, by uświadomić im, w jakiej sytuacji znajduje się gmina - dodał Bryliński.

Wójt Mariusz Jaroniewski nie zgadza się z zarzutami stawianymi przez inicjatorów referendum odwoławczego. Dodał, że czuje poparcie mieszkańców, którzy są świadomi jego pracy na rzecz gminy: - Uważam, że przegrają po raz drugi. Większość sołtysów mam za sobą. Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome. W kampanii i w pierwszym referendum nie było takiej walki jak teraz.

Z kolei „w Studiu Bałtyk Region” na antenie Polskiego Radia Koszalin Jaroniewski mówił tak: - Z wolą ludu trzeba się zgadzać. Jeśli mieszkańcy mnie odwołają, wezmę karton, spakuję swoje rzeczy i pożegnam się z samorządem - myślę, że na dobre. To referendum jest walką polityczną. Tylko tak można to odczytywać. Mam czyste sumienie. Ten, kto przejmie po mnie gminę, nie będzie miał się czego wstydzić.

To kolejna próba odwołania wójta gminy Będzino. Pierwsza odbyła się rok temu, ale z powodu zbyt małej frekwencji referendum było nieważne.

Na terenie gminy Będzino będzie działać sześć punktów wyborczych: dwa w Mścicach i po jednym w Będzinie, Dobrzycy, Tymieniu oraz Borkowicach. Lokale będą czynne od 7.00 do 21.00.

Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział minimum trzy piąte liczby osób, które wzięły udział w wyborze wójta. To oznacza, że zagłosować musi co najmniej 1867 osób.

kc/red.