fot. Adrian Grycuk/Wikipedia
Obserwujemy sytuację z dnia na dzień i z godziny na godzinę. Jeśli by się działo coś absolutnie dramatycznego, to będziemy podejmować szybko decyzje – powiedział w poniedziałek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, pytany o pracę szkół w związku ze wzrostem zakażeń.

Minister edukacji i nauki w radiowej Jedynce mówił, że resort będzie chciał utrzymać nauczanie stacjonarne w szkołach. Dodał, że „omikron rzeczywiście atakuje”, ale - jak zwrócił uwagę - obecnie dzieci z siedmiu województw mają ferie, a „zatem kontakt, ruch okołoszkolny i możliwość transmisji koronawirusa w tamtych województwach są zredukowane do minimum”.

- W pozostałych dziewięciu województwach stosujemy przepisy, które stosowaliśmy do tej pory i dyrektorzy wraz z sanepidem wysyłają na naukę zdalną i na kwarantannę tych uczniów z klas, które miały bezpośredni kontakt z osobami zakażonymi. Na ten moment dalej tak to będzie wyglądało - podkreślił.

Szef MEiN wskazał także, że resort „obserwuje sytuację z dnia na dzień i z godziny na godzinę”. Podkreślił, że „jeśli by się działo coś absolutnie dramatycznego, to będziemy podejmować szybko decyzje w wariantach, które ma na stole”. Wskazał, że takich wariantów jest kilka.

Przemysław Czarnek odniósł się także do ewentualnego testowania nauczycieli przed powrotem do szkół po feriach. - Rok temu przed powrotem z ferii robiliśmy taką akcję testowania nauczycieli na kilka dni przed powrotem tak, żeby było względne bezpieczeństwo nauczycieli i otoczenia. Nie wykluczam tego również teraz. Kompetencje do wprowadzenia tego typu rozwiązań mają służby sanitarne i Ministerstwo Zdrowia - powiedział Czarnek. Zaznaczył, że jeśli pojawi się taka rekomendacja, to MEiN będzie ją „wykonywać i wspierać”.

PAP/od