fot. prk24.pl
Przed Sądem Rejonowym w Kościerzynie rozpoczął się w poniedziałek proces byłego senatora Waldemara Bonkowskiego, oskarżonego o znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Według prokuratury, mężczyzna ciągnął czworonoga za jadącym autem, czego zwierzę nie przeżyło.

62-letniemu Waldemarowi Bonkowskiemu (zgodził się na podanie danych osobowych - PAP) postawiono zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększając prędkość, tak że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty.

W krótkiej wypowiedzi dla mediów przed rozpoczęciem rozprawy były parlamentarzysta powiedział, że absolutnie nie przyznaje się do winy.

W procesie jako oskarżyciele posiłkowi występują cztery organizacje zajmujące się ochroną zwierząt.

Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie.

W trakcie śledztwa Bonkowski nie przyznał się do postawionego mu zarzutu. - Składając wyjaśnienia przedstawił odmienne motywy swojego zachowania - informowała na początku kwietnia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.

Zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za samochodem Bonkowskiego.

Na filmie widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i rusza autem. Zwierzę początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za pojazdem. Nagranie wideo zostało przekazane policji.

Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi do pięciu lat więzienia.

Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach lokalny polityk. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

W lutym 2018 r., po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, został zawieszony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym. W wyborach 2019 r. starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się do parlamentu.

PAP