fot. www.pixabay.com
Mieszkańcy Kołobrzegu zmagają się z problemem podrzucania śmieci. Okazuje się, że wiele osób zamiast wywieźć śmieci i wyrzucić je do odpowiednich pojemników, woli je zostawić przy czyjejś prywatnej posesji, w lesie, rowie, czy śmietniku miejskim.

Jak przekazał rzecznik prasowy prezydenta Kołobrzegu, Michał Kujaczyński nie ma miasta w Polsce, które nie zmagałoby się z takimi problemami, natomiast, jak zaznaczył, nie jest to zbyt powszechne zachowanie. - Tego rodzaju zgłoszenia trafiają zazwyczaj do straży miejskiej, która ma możliwości zapobiegania takim sytuacjom - powiedział.

- Najczęściej mamy do czynienia z pozostawianiem śmieci przy miejscach ich gromadzenia, czyli przy tak zwanych kratownicach i wiatach, w których są schowane pojemniki na śmieci. Aby walczyć z tym procederem, dysponujemy m.in. czterema foto pułapkami - wyjaśnił komendant straży miejskiej w Kołobrzegu, Mirosław Kędziorski. - Są to bardzo dobre narzędzia, ponieważ za ich pomocą jesteśmy w stanie udokumentować kto, kiedy i jakie śmieci pozostawił nie w tym miejscu, w którym powinien - dodał.

Prezes zarządu wspólnoty mieszkaniowej Koszalińska 32 w Kołobrzegu, Marek Młynarczyk, wskazał, że zadbał o postawienie we wspólnocie altan zamykanych na klucz. - Dzięki temu trudno jest podrzucić śmieci, tym bardziej, że są to miejsca monitorowane - przekazał i zapewnił, że koszt zamontowania altany, sięgający 21 tys. złotych, zwraca się w ciągu kilku lat.

Podrzucanie śmieci jest karane w Kołobrzegu kwotą w wysokości 500 zł. Jednak, jak poinformował komendant straży miejskiej, w przypadku dużej skali tego zjawiska, straż może wystąpić do Sądu Rejonowego w Kołobrzegu, a ten z kolei może zastosować grzywnę w wysokości nawet do 5 tys. zł.

ma/aś

Posłuchaj

materiał Małgorzaty Abramowicz