
fot. Jarosław Banaś
Opozycjonista z okresu PRL-u i działacz Solidarności był gościem porannego „Studia Bałtyk”. W rozmowie z Anną Popławską wspominał wydarzenia z grudnia 1970 roku.
- Miałem wówczas 20 lat. W kwietniu 1970 roku zostałem wcielony do wojska. Wysłano nas z Dziwnowa do Gdańska. W oczekiwaniu na udzieleniu pomocy milicji, zomowcom i tej całej ekipie, która w imieniu władzy miała zaprowadzić tam porządek. Na moje szczęście przeczekaliśmy ten okres rozruchów w lasach pod Wejherowem. Wróciliśmy do jednostki w Dziwnowie, kiedy wszystko się uspokoiło. Miałem wielkie szczęście, bo tragedie, jakie tam się rozgrywały, byłyby moim udziałem - powiedział Sławoj Kigina. - W lasach pod Wejherowem politrucy nie odstępowali nas na krok - szczególnie tych, którzy mieli podejrzenia, że maja inne poglądy niż głosiła władza. Trudno było uzyskać obiektywną informację z zewnątrz. Mieliśmy masę sprzętu związanego z radiowym podsłuchem. Na zwykłej radiostacji Air18 mogliśmy słuchać Radia Wolna Europa - dodał.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
red./rż
Posłuchaj
Gość Studia Bałtyk: Sławoj Kigina, opozycjonista w okresie PRL-u- 00:00:00 | 00:00:00
::